Gumowy biznes Holendra

Jeśli jest popyt, jest i podaż. Nie zawsze jednak działania biznesowe są legalne i moralne. Przekonał się o tym Holender aresztowany we Francji. Mężczyzna sprzedawał pontony nielegalnym emigrantom chcącym przepłynąć kanał La Manche.

Popyt i podaż

Od kilku lat Europę nawiedza fala uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Ludzie ci ściągają na „Stary Kontynent” w poszukiwaniu lepszego życia. Część z nich zatrzymuje się w krajach takich jak Niemcy, Holandia, Włochy czy Francja. Inni jako ziemię obiecaną widzą Wielką Brytanię. W internecie przez cały czas można znaleźć filmy, jak emigranci starają się wejść na jadące do Anglii ciężarówki czy skaczą na pociągi wjeżdżające do tunelu pod kanałem. Niemniej jednak z racji wzmożonych kontroli po obu stronach granicy i zwiększonych środków bezpieczeństwa na tych newralgicznych szlakach komunikacyjnych proceder ten trochę osłab. Nie oznacza to jednak, że uchodźcy nagle nie chcą już dostać się do Zjednoczonego Królestwa. Obecnie ruch ten znów się nasilił. Wszystko dlatego, że wielu obawia się wyjścia WB z Unii Europejskiej i idącego za tym zaostrzenia kontroli na granicach.
Pozostaje jednak pytanie, jak dostać się do Wielkiej Brytanii?

 

Pomysł na biznes

Odpowiedź na nie znalazł aresztowany przez Francuską policję w poniedziałkowy wieczór Holender. Mężczyzna ten zatrzymany we francuskim Fleury-en-Bière wraz z dwoma podejrzanymi Afgańczykami stworzył intratny biznes. Cała trójka zajmowała się bowiem sprzedażą dużych pontonów, na których uchodźcy nielegalnie mogliby przepłynąć kanał La Manche. Oprócz jednak sprzedaży dmuchanych łódek mężczyźni oferowali również pojedyncze miejsca. Ich ceny wahały się od 2000 do 4000 euro za osobę.

Zdaniem francuskich stróżów prawa szajce w okresie od sierpnia do września udało się zorganizować i przerzucić na brytyjskie wybrzeże co najmniej sześć pontonów pełnych emigrantów. To zaś oznacza, iż do WB dotarło około 100 nielegalnych uchodźców.

 

Poszukiwania

O procederze być może nikt by się nawet nie dowiedział, gdyby nie problemy jednego z pontonów. Francuskie służby rozpoczęły dochodzenie po informacjach, jakie przekazała im marynarka wojenna Wielkiej Brytanii. Anglicy musieli bowiem ratować w sierpniu ponton, któremu zabrakło paliwa i dryfował na wodach kanału La Manche.

 

Śmierć zamiast powrotu

Wspomniana akcja ratownicza zakończyła się jednak tragicznie. Trzech uchodźców widząc jednostkę wojskową, w obawie przed możliwą deportacją, postanowiło wyskoczyć z pontonu. Marynarzom udało się wyłowić z wody jednak tylko opadającą z sił dwójkę mężczyzn. Kobieta irańskiego pochodzenia znikła pod falami. Jej ciało morze wyrzuciło na brzeg w Holandii półtora tygodnia później.