Grzywny środowiskowe, czyli dymiący problem na kółkach
Ochrona środowiska
Największe miasta w Niderlandach takie jak Amsterdam, Rotterdam, Utrecht i Arnhem wprowadziły jakiś czas temu obostrzenia dla kierowców. Według nich poszczególne dzielnice przekształcono w tak zwane strefy środowiskowe, w które można wjechać jedynie pojazdami spełniającymi odpowiednie normy. W przeciwnym wypadku, jeśli zostaniemy przyłapani, czekać nas będą sankcję. Przynajmniej w teorii…
Drogie, zielone przepisy
Według taryfikatora policja w sytuacji, gdy namierzy pojazd w strefie środowiskowej niespełniający odpowiednich norm, może ukarać jego kierowcę wysokim mandatem, który wynosi od 90 do 95 euro, w zależności od miasta. Sankcja ta tyczy się jedynie samochodu osobowego, ponieważ w przypadku pojazdów ciężarowych mandat uszczupli kieszeń kierowcy aż o 230 euro. Pierwsze przepisy tego typu weszły w życie już w 2015 roku i pozwoliły wygenerować zyski dla budżetów miejskich w wysokości 11 milionów euro.
Praktyka
Z praktycznego punktu widzenia prawo to jest jednak nie tak oczywiste, jak mogłoby się początkowo wydawać. Okazuje się bowiem, że kierowcy ukarani grzywną w wyżej wymienionych miastach mogą bez problemów stawić czoła sankcjom. Wszystko dlatego, że te stosunkowo nowe przepisy można zaskarżyć.
Dziurawy system
Blisko jedna czwarta osób, która sprzeciwia się grzywnie, ma ją niejako z automatu umarzaną przez prokuratora. Jeśli prokuratura nie umorzy postępowania np. z racji względów formalnych takich jak np. nieostre zdjęcie rejestracji, nierozpoznawalny kierowca itd. sprawa trafia do sądu. Tam znów około 15-20 procent spraw jest rozstrzyganych po myśli zaskarżającego przepisy. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Wszystko dlatego, że na chwilę obecną w Holandii każde miasto ma własne, nieco inne przepisy. Z tego też względu istnieje w nich dużo luk, które pozwalają wybronić się od mandatu. Przykładem może tu być forma nieuczciwej konkurencji, kwestie zamieszkania, czy to, że przepisy np. w Rotterdamie działały z mocą wsteczną (co jest niezgodne z prawem).
Ryzyko niewarte zachodu
Wszystko to powoduje, że co roku ponad 11 000 kierowców odzyskuje swoje pieniądze za nielegalnie wystawione mandaty. Tak "odzyskuje", ponieważ nawet jeśli wejdziemy na drogę sądową, mandat ten należy zapłacić. Jeśli wygramy proces, możemy liczyć na zwrot kosztów grzywny. Jeśli go przegramy, nie tylko nie odzyskamy pieniędzy, ale również zostaniemy obarczeni kosztami postępowania sądowego. Te mogą wynieść nawet 1000 euro. Dlatego warto się zastanowić, czy chcemy ryzykować i wjeżdżać w strefy środowiskowe. Może lepiej skorzystać z komunikacji miejskiej, gdy nie mamy pewności, czy nasz pojazd spełnia wysokie wymogi prawa z zakresu ochrony środowiska.