Grunt to zachować dobry nastrój-wodowanie w Laakhaven

Są ludzie, dla których szklanka zawsze będzie do połowy pełna. Ludzie, którzy obojętnie co by się nie działo, starają się zachować dobry nastrój. Takim człowiekiem był między innymi kierowca Volkswagena, który wodował przy Calandkade.

W sobotnie przedpołudnie doszło do dość niebezpiecznego incydentu w Hadze. Z nieznanych dotąd przyczyn srebrny Volkswagen znalazł się w wodach kanału Laakhaven, wzdłuż Calandkade. Co gorsze w maszynie tej znajdował się kierowca. Świadkowie całego zdarzenia obawiali się już najgorszego. Na szczęście jednak pojazd nie zatonął, a unosił się na wodzie tak, iż spora część kabiny pasażerskiej znajdowała się ponad błękitną taflą. To pozwoliło kierowcy wydostać się z pojazdu. Mężczyźnie udało wspiąć się na dach Polo.

Dziwna tratwa i wesoły kierowca

Mężczyzna dryfował więc na tej nietypowej tratwie, czekając na pomoc, obserwowany z brzegu przez dziesiątki gapiów. Wielu z nich podziwiało kierowcę za hart ducha i to, iż pomimo trudnej sytuacji nie panikuje. Ba, wyglądało, iż był on w dobrym nastroju, nie przejmując się zbytnio tym, co się stało. Szybko jednak stało się jasne skąd kierowca – rozbitek ma tak dobry humor. Mężczyzna siedząc na dachu, wyciągnął z niego charakterystyczny balonik, którego zawartością zaciągnął się na oczach zebranych przy brzegu ludzi. Stało się więc jasne, iż osoba ta jest pod wpływem gazu rozweselającego.

Przestało być wesoło

Po kilku minutach dryfowania, mężczyznę na brzeg wyciągnęły służby ratunkowe. Strażacy sprawdzili również dokładnie pojazd, czy we wnętrzu nikt przypadkiem nie pozostał. Maszyna była pusta. Po powrocie na brzeg Holender nie mógł się jednak zbyt długo cieszyć z wizyty na suchym lądzie. Kierowcę momentalnie aresztowała policja i zabrała rozbitka na komisariat. Wiele bowiem wskazuje na to, iż on sam był przyczyną całego zamieszania. Na pustym miejscu parkingowym, zaraz przy kanale, leżało sporo pustych balonów po gazie rozweselającym. Wiele więc wskazuje na to, iż zatrzymany musiał się inhalować od dłuższego czasu, a potem gdy chciał ruszyć, przez pomyłkę pomylił biegi i podróż zakończyła się kąpielą. Są to jednak tylko poszlaki, a oficjalny przebieg zdarzeń poznamy dopiero po zakończonym śledztwie.