Goście biorą sprawy w swoje ręce
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, jak klienci jednego ze sklepów obezwładnili i przekazali w ręce policji rabusia, który chciał okraść kasę w jednym z holenderskich sklepów. W piątek wieczorem goście restauracji w Best rozbroili i powalili zaś przestępcę z bronią palną.
Rabuś wtargnął około 23:20 do jadłodajni na Dorpsplein. Przestępca miał przy sobie broń palną. Mężczyzna szybko zażądał pieniędzy, nie ukrywając tego, iż ma przy sobie pistolet, którym zaczął grozić zarówno obsłudze, jak i jedzącym na sali.
Sekundy
Napastnik liczył zapewne, iż groźby i widok broni sparaliżuje zebranych i wszyscy potulnie podporządkują się jego woli. Miał to być więc łatwy skok, „łatwa kasa”. Niestety stało się inaczej. Sytuacja potoczyła się szybko. Bardzo szybko, w sposób, którego złodziej raczej się nie spodziewał.
Jak przekazał dziennikarzom Nu.nl rzecznik lokalnej policji: „Dzięki zdecydowanej akcji kilku gości mężczyzna został obezwładniony (...)Trzymali go do przyjazdu policji i przekazania go funkcjonariuszom”. Rabuś odpowie więc za napad z bronią w ręku. Za to co zrobił, grożą mu nawet długie miesiące odsiadki. Wiele jednak zależy od tego, czy broń, z jaką przybył do restauracji, była prawdziwa. W lokalu nie padł bowiem żaden strzał i nikt nie został ranny, na gorąco więc nie można było odpowiedzieć na to pytanie.
Duma
Podczas napadu w restauracji jej właściciel był w biurze i zobaczył na monitoringu, iż dzieje się coś złego. Gospodarz się bał, bo w lokalu było wielu gości. Wśród nich było jednak kilku bohaterów, z których dumny jest właściciel gastronomii. „Gdy zszedłem, (przestępca- red) Leżał już na podłodze. Mogę być tylko dumny z moich gości i personelu. Rabusie muszą trzymać się z dala od Best. Jestem dumny z tego, co się stało (…). Bardzo się cieszę, że ktoś został w ten sposób przyłapany” – powiedział przedstawicielom AD.
Wsparcie
Po tym jak napastnik został zatrzymany, do restauracji wezwano również wsparcie w postaci policyjnego psychologa. Wiele osób dość mocno przeżyło te wydarzenia. Niektórzy momentalnie nabrali do nich dystansu. Inni byli w szoku i wymagali rozmowy z ekspertem.