Gdzie się podziali kelnerzy i barmani?

Gdzie się podziali barmani i kelnerzy

Holendrzy, po tym jak zniknęły restrykcje związane z COVID-19, masowo wrócili do barów, pubów i restauracji. Lokale pękają w szwach od gości. Brakuje w nich jednak pracowników. Gdzie podziali się barmani, kelnerzy czy kucharze?

Pustki za barem

Sektor gastronomiczny nie może narzekać na brak klientów, jest jednak jedną z tych branż, która najbardziej ucierpiała na skutek braku personelu. Wiele lokali musi nawet czasowo się zamykać, ponieważ nie ma na tyle pracowników, by obsadzić całą ramówkę grafiku. Wszystko to rodzi pytanie, gdzie podziali się pracownicy gastronomii. Kiedyś było ich tak wielu, a teraz? Czy jest jakaś szansa, by zwabić ich z powrotem za bar?

 

Braki od lat

Jak wskazują eksperci, braki kadrowe nie są niczym nowym w gastronomii. Taka sytuacja miała tam miejsce od lat. Podobnie sprawy się mają zresztą też w branży hotelarskiej, gdzie często jako np. pokojówki pracowały pracownice migrujące. W obu tych branżach jeszcze przed pandemią brakowało tysięcy rąk do pracy. Koronawirus był jednak przysłowiowym gwoździem do trumny. Dlaczego?

 

Zwolnienia

Lockdown sprawił, iż restauracje i puby zamknięto. Z racji braku klientów i dochodów właściciele nie mogli utrzymywać pracowników. Ci więc musieli szukać zatrudnienia gdzie indziej. 75% tych, którzy w okresie pandemii opuściło gastronomię, już do niej nie wróciło. Ludzie ci znaleźli inną pracę z lepszymi warunkami na etacie, bardziej stabilnym wynagrodzeniem i pracą w przyjaźniejszych godzinach. Wielu też nie chce ryzykować pojawienia się kolejnej fali wirusa i kolejnej utraty pracy z nim związanej.

 

Nowe pokolenie

Co jednak z młodym pokoleniem, co jednak ze studentami, ludźmi zaczynającymi swój pierwszy etat? Te osoby również nie garną się za bar, również nie chcą biegać z tacą. Czemu? Odpowiedzią jest kryzys na rynku pracy. Etatów jest dużo, pracowników mało. W efekcie żacy mają dużo większe możliwości zatrudnienia, czy płatnego stażu w firmach, które korelują z ich kierunkami studiów. Dzięki temu młodzi ludzie zamiast na zmywaku zyskują wiedzę teoretyczną i praktyczną w swoim zawodzie. Często zaś po zakończonej nauce czeka już na nich pełen etat. W takiej sytuacji więc praca w gastronomii jest niepotrzebnym marnowaniem czasu. Podobnie jest zresztą w branży hotelarskiej.

Płace

Ogromne znaczenie mają też płace. Bary i restauracje nie mogą podnieść wysokości wypłat swoim pracownikom, ponieważ musieliby zwiększyć ceny w menu. To wszystko zaś mogłoby odbić się na spadku ilości gości i dochodów.
W końcu ostatnim problemem jest wizerunek samej branży. Praca kelnera i barmanki nie jest brana w Holandii jako praca na poważnie. To coś dorywczego, na chwilę. Nie ma ona prestiżu, uznania.
Co to wszystko oznacza? Być może już niedługo, by dogadać się z kelnerem w restauracji, będzie trzeba mówić po polsku lub angielsku. Gastronomia skądś musi bowiem wziąć pracowników i w tej kwestii coraz chętniej patrzy na wschód.

 

 

 

Źródło:  Nu.nl