Gdzie jest sejf albo wypatroszymy niemowlaka
32-letnia kobieta z Spijkenisser Maaswijk znów musiała przypomnieć sobie ze szczegłami koszmar z 10 stycznia tego roku. Na szczęście jednak to już najprawdopodobniej raz ostatni, ponieważ właśnie rozpoczął się proces napastników, którzy chcieli wypatroszyć niemowlaka, jej nowo narodzoną córeczkę.
Całe zdarzenia miało miejsce na początku tego roku, 10 stycznia, w domu 32-letniej kobiety, która dopiero co wróciła ze szpitala. Kobieta była ledwie kilka dni w domu ze swoją nowo narodzoną córką, gdy do budynku wdarło się dwóch mężczyzn. Młoda mama myślała, że to jej mąż, który wyszedł raptem kilka minut temu, po coś się wrócił. Gdy jednak podeszła sprawdzić okazało się, iż to dwójka zupełnie obcych ludzi. Jeden z nich chwycił kobietę za usta, tak by nie mogła krzyczeć i powalił ja na ziemię. Drugi przystawił nóż do twarzy i zagroził, że jeśli kobieta nie powie, gdzie mają ukryty sejf, to zaszlachtuję niemowlaka. Kobieta, bojąc się o życie swoje i córki, bez wahania powiedziała rabusiom gdzie jest skrytka. Chwilę potem mężczyźni uciekli z domu wynosząc cały sejf, w którym było 80 000 euro.
Proces
Podczas poniedziałkowego posiedzenia sądu na ławie oskarżonych zasiadł Bakhtiar D. Irańczyk mieszkający w Amsterdamie. Mężczyzna zaprzeczał, iż dopuścił się tak brutalnego rabunku. Niemniej jednak zebrany materiał dowodowy nie pozostawiał, zdaniem prokuratury, żadnych wątpliwości. Gdy oskarżyciel w mowie końcowej przekazał, iż domaga się 5 lat pozbawienia wolności dla migranta, ten wpadł w panikę. 40-latek zaczął płakać i w tłumaczyć swoje działania wskazując na długi, uzależnienie i wstyd przed rodziną. To zachowanie jednak wyraźnie zirytowało wymiar sprawiedliwości. Ten wskazał bowiem, iż jedyną ofiarą w tej sprawie, nad którą trzeba się pochylić, jest 32-letnia matka, której życie zrujnował Irańczyk.
Codzienny koszmar
Trauma i strach, pomimo upływu 6 miesięcy od tamtejszych wydarzeń, nie opuściła kobiety. Widać to było doskonale po przekazanym przez nią wzruszającym oświadczeniu. List odczytano przed sądem, ponieważ kobieta nie chciała przeżywać koszmaru po raz kolejny. I tak wystarczające trudne dla niej było opisanie tego, co się stało. Maż ofiary zauważa, iż żona nie cieszy się z rodzicielstwa. Radość z córki zabrał jej strach o życie małej. Wszystko dlatego, iż oskarżony nie podał informacji o drugim napastniku. Ten zaś pozostając na wolności, może chcieć się zemścić na świeżo upieczonej mamie.
Jednak się wygadał
Być może jednak koszmar kobiety niedługo się skończy. Jak podaje prokurator, oskarżony 40-latek być może przypadkiem wygadał się co do swojego wspólnika. Śledczych dziwił fakt, iż napastnicy wiedzieli o sejfie i dziecku. W toku procesu oskarżony powiedział zaś, iż dostał cynk o dużej ilości gotówki w domu. O sejfie zaś oprócz męża ofiary wiedziała tylko jedna osoba z zewnątrz. Znajomy gospodarza. Prokuratura zamierza w najbliższym czasie przyjrzeć się bliżej temu wątkowi. Być może rozpocznie się nowe śledztwo. Tymczasem wyrok w sprawie D. zapadnie za dwa tygodnie.