7,5 roku więzienia dla wyrodnego ojca

Rzadko się zdarza w Holandii, by tamtejszy wymiar sprawiedliwości wydał wyrok wyższy niż ten, jakiego domagał się prokurator. Do takiej sytuacji doszło właśnie w czwartek. Wtedy to sąd wymierzył sprawiedliwość Kevin’owi van den B., który zabił swoje siedmiomiesięczne dziecko.

Najnowsze wiadomości z Holandii dotyczące wyroku w wymiarze 7,5 roku pozbawienia wolności odnoszą się do wydarzeń z listopada 2017 roku. Wtedy to Van den B. miał potrząsać swoim dzieckiem tak gwałtownie, iż to doznało poważnego uszkodzenia mózgu. To doprowadziło wkrótce do śmierci dziecka. Lekarzom bowiem pomimo usilnych prób ratowania życia malca, nie udało się wygrać walki ze śmiercią. Sekcja zwłok przeprowadzona na potrzeby dochodzenia, jak i wewnętrznych procedur szpitalnych, wykazała również inne obrażenia. Niemowlak miał krwiaka wokół nerwów wzrokowych, zerwane więzadło języka, obrażenia jamy ustnej i dziąseł, oraz stłuczone narządy wewnętrzne. Wyglądało więc na to, iż malec musiał już wcześniej przeżywać tak mocne wstrząsy, które nie było w stanie zniwelować jego małe ciało.

To było zabójstwo

Dla prokuratury takie działania były oczywiste. Oskarżyciel uważał, iż sprawca doskonale wiedział, że znęcając się w ten sposób nad swoim synem, może wyrządzić mu potężną krzywdę. Mimo tego dopuszczał się on kilkukrotnie takich czynów, z których ostatni doprowadził do śmierci dziecka. Dlatego też prokuratura potraktowała to jako usiłowanie zabójstwa i zażądała, by sąd wymierzył Van den B. karę 5 lat pozbawienia wolności i TBS. Oskarżyciel stwierdził bowiem iż ojciec przejawia skłonności aspołeczne i zaburzenie osobowości.

 

Oddalenie zarzutów

Wniosek prokuratora miał jednak poważne luki. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, że B. odmawiał współpracy podczas dochodzenia oraz konsultacji lekarskich. Z tego też względu psychologowie, którzy mieli zdiagnozować podejrzanego i przedstawić wysokiemu sądowi szczegółowy raport dotyczący poczytalności ofiary, mieli bardzo trudne zadanie. W ostateczności wszystko skończyło się tym, iż biegły psycholog stwierdził, że dysponuje zbyt małą ilością danych, by przedstawić niepodważalne, spójne wnioski. Istniało więc jedynie podejrzenie wspomnianych już skłonności, co w toku sprawy zostało uznane na korzyść oskarżonego.

 

Wyrok

To, że sąd postanowił zrezygnować z TBS, nie oznaczało jednak złagodzenia kary. Gdy w czwartek sąd odczytał wyrok, okazało się, że wymiar sprawiedliwości skazał Van den B. na karę o dwa i pół roku wyższą, niż domagał się prokurator. Na tak, a nie inną decyzję sędziego wpłynęło również zachowanie oskarżonego. Ten bowiem pytany przez sąd o powód swojej brutalności tylko wzruszał ramionami. W przypadku innych pytań zasłaniał się zaś niepamięcią. Wymiarowi sprawiedliwości nie uszło również uwadze to, że 26-latek nie widział żadnych problemów w wypalaniu 4 skrętów dziennie.