Gdyby nie rząd, ludzie umieraliby przed szpitalami

Trzylatek umiera w szpitalu przez zaniedbania

Wielu mieszkańców Królestwa Niderlandów jest bardzo sceptycznie, a czasem nawet wrogo nastawionych do wprowadzonego w niedzielę lockdownu w Holandii. Bez niego jednak sytuacja w kraju mogłaby okazać się tragiczna. Jak bardzo? RIVM przedstawił w miniony weekend modele prezentujące rozwój zakażeń, gdyby w kraju nie wprowadzono żadnych obostrzeń. Dane te porażają.

Jak wskazuje RIVM, gdyby rząd pozostał bierny ilość zachorowań na COVID-19 bardzo szybko osiągnęłaby swoje apogeum, podczas którego liczba chorych, wymagających pomocy szpitalnej zarówno na oddziałach pielęgniarskich jak i oddziałach intensywnej terapii, znacząco przewyższyłaby możliwości niderlandzkiej służy zdrowia.

 

Co by się stało gdyby rząd nie wprowadził twardego lockdownu w Holandii?

 

Krótkotrwały trend

W analizie tej RIVM wskazuje, iż opinia społeczna nie może dać się zwieść obecnemu trendowi, który wskazuje delikatny spadek liczby zakażeń. Jest on bowiem wyjątkowo krótkotrwały, wręcz chwilowy. Rozprzestrzenianie się Omikronu może bowiem praktycznie z dnia na dzień sprawić, iż liczby te, zamiast delikatnie spadać, zaczną szybko rosnąć.

 

Czarny scenariusz

Właśnie takie założenie przyjęli analitycy, zadając sobie pytanie „co by było, gdyby rząd nie zrobił nic” i obliczyli, jak wyglądałby rozwój epidemii w kilku możliwych, czarnych scenariuszach. W każdym z nich założono inną zjadliwość i szybkość rozprzestrzeniania się patogenu. Wynik zawsze jednak był ten sam. Holenderska służba zdrowia przegrywała z epidemią. Szpitale nie byłyby sobie w stanie poradzić z liczbą chorych.

Politycy kupują czas

Twardy lockdown nie oznacza jednak bynajmniej, iż Omikron nie rozprzestrzeni się w krainie tulipanów. Wirus z racji na swoją zjadliwość będzie rozprzestrzeniać się w społeczeństwie i powodować wzrost ilości chorych. Wprowadzone obostrzenia spowodują jednak, iż będzie to się dziać wolniej. Można więc powiedzieć, iż lockdown daje lekarzom i władzy czas na działania, na przygotowanie się, w tym na zaszczepienie możliwie jak największej grupy ludzi trzecią dawką szczepionki, dzięki której być może unikną zakażenia lub przejdą je łagodnie.

 

Nowość

Omikron to nowa mutacja COVID-19, która przybyła do Europy z RPA. Wstępne informacje mówią, iż chorzy przechodzą ją łagodniej niż wcześniejsze szczepy. Z drugiej jednak strony działa tu efekt skali, zakaża się więcej osób, w tym ludzie, dla który koronawirus może stanowić poważne zagrożenie. To zaś może doprowadzić do zwiększenia przyjęć na OIOM’y. Czy tak jednak będzie? Z racji, iż jest to „nowalijka”, tego jeszcze dokładnie nie wiadomo. RIVM wskazuje, iż działania dotyczące twardego lockdownu są nieco na wyrost. Lepiej jednak, jeśli prognozy się nie potwierdzą, złagodzić obostrzenia niż pozostawiać ludzi bez opieki z racji na przepełnione szpitale.

 

źródło: Nu.nl