Finał afery wołowej w Holandii

Holenderski sąd wydał prawomocny wyrok w sprawie podrabianego wołowego mięsa. Przetwórca skazany na 20 miesięcy więzienia.


Afera na pół Europy

Jakiś czas temu w Polsce było głośno na temat wołowiny uzyskiwanej z chorych, zdychających krów. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach, a niektóre kraje postanowiły bardziej przyjrzeć się polskiemu mięsu. To jednak nic, w porównaniu z fałszerstwem, którego dopuścił się, w 2013 roku, hurtownik i handlarz mięsem Willy Selten z Oss.

Wołowina uznawana jest za szlachetne mięso wysokiej jakości. Niestety jest ono dość drogie, przez to nie każdy może sobie na nie pozwolić. Wiedział o tym doskonale hurtownik z Oss, który postanowił obniżyć cenę wołowego mięsa mielonego, by w ten sposób zwiększyć jego hurtową sprzedaż do wielu wędliniarni czy restauracji. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby obniżka wynikała ze zmniejszenia marży. W tym jednak wypadku, niższe koszty zakupu mięsa, były spowodowane oszustwem na szeroką skalę. Sprzedawca postanowił dodać do mięsa wołowego koninę, która ma podobną gramaturę i kolorystykę. Wszystko to odpowiednio zmielone było więc prawie nie od rozróżnienia. Niemniej sprawa po jakimś czasie wyszła na jaw. Jak informował wtedy główny inspektor sanitarny, 20 procent zbadanych próbek zawierało nie tylko wołowinę, o czym nie było stosownych informacji na pudełkach. Dalsze badania wskazały, iż domieszką jest właśnie mięso końskie. Skala przedsięwzięcia była ogromna. Z handlu wycofano ponad 50 tysięcy ton mięsa.

Wkrótce po tym pojawiły się kolejne niepokojące informacja. Nigdzie nie było bowiem żadnych wzmianek o pochodzeniu koniny. Nie było wiadomo, skąd są zwierzęta, a nawet czy to mięso było przebadane. Pojawiło się więc ryzyko zagrożenia zdrowia i życia. Przypuszczano, że część mięsa może zawierać w sobie duże dawki leków lub hormonów. Na szczęście nikt jednak nie ucierpiał.

Holender sprzedał ponad 336 ton podrabianego wołowego mięsa w całej Europie.

Proces

Pierwszy proces nieuczciwego handlarza ruszył w 2015 roku. Wtedy prokuratura zakwestionowała dziewiętnaście faktur, które miały być dowodem sprzedaży podrobionego, wołowego mięsa. To zaś oprócz fałszerstwa spowodowało spadek zaufania konsumentów i zapaść sektora mięsnego. Sąd skazał wtedy biznesmena na 2,5 oku bezwzględnego więzienia. Wynik nie był jednak prawomocny i odwołały się od niego obie strony.

Apelacja

Na apelację trzeba było dość długo czekać, ponieważ sąd drugiej instancji musiał zapoznać się z dziesiątkami akt. Ponadto w sprawie pojawiło się dwóch nowych światków, którzy musieli wyjaśnić sprawę dotyczącą jednej z faktur. To jednak nie okazało się proste, ponieważ świadkowie zaprzeczali sobie nawzajem. Spowodowało to, że dla sądu stało się jasne, że w firmie z Oss były poważne problemy z poprawnym zarządzaniem zakladem. Niemniej jednak główny podejrzany doskonale orientował się w całej sprawie.

Ostatnie słowa

Przed ogłoszeniem wyroku, głos w sprawie zabrał sam oskarżony. Uznał on, że został już dostatecznie ukarany za całą aferę. Oprócz zszarganej reputacji, mieszanie mięsa spowodowało wiele pozwów cywilnych, co doprowadziło do tego, że sam został z ogromnymi, ponad milionowymi długami, które mężczyzna będzie musiał spłacać do końca życia, a jego dom padł ofiarą włamania.

Trudno jednoznacznie stwierdzić czy była to dla sądu okoliczność łagodząca, ponieważ oskarżony będzie musiał spędzić w więzieniu 20 miesięcy więzienia.