Fala bankructw w Holandii to mit – nie jest tak źle jak myślano
Centralne Biuro Statystyki poinformowało w poniedziałek o liczbie bankructw zgłoszonych w pierwszej połowie tego roku. Wielu obawiało się, iż z racji pandemii będą to wręcz zastraszające wartości. Okazuje się jednak, iż ilość ta jest praktycznie taka sama jak w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Jak podaje CBS, w pierwszej połowie 2020 roku, upadłość ogłosiły 1633 firmy. To praktycznie tyle samo co w 2019. To jednak nie wszystko. Analitycy wskazują, iż w czerwcu tego roku zgłoszono mniej wniosków o upadłość niż w maju. W ubiegłym miesiącu działalność zakończyły 264 przedsiębiorstwa.
Jak zawodowy bokser
Eksperci wskazują, iż holenderska gospodarka zachowuje się nieco jak zawodowy bokser. Pomimo kilku poważnych ciosów wymierzonych przez COVD-19 i obostrzenia koronowe nadal twardo stoi na nogach. Nawet w teorii najbardziej poszkodowana branża gastronomiczna, nie odnotowała zwiększonej liczby bankructw. To zaś wydaje się wręcz dziwne w porównaniu z iście apokaliptyczną wizją restauratorów, gdy koronawirus zaczął szerzyć się w Holandii.
Czemu jest tak dobrze?
W zaistniałej sytuacji wielu zastanawia się, czemu jest aż tak dobrze. Nikt nie jest w stanie podać jednej odpowiedzi na to pytanie. Niektórzy wskazują na działania władz, które wprowadziły wiele pakietów ratunkowych dla firm i przedsiębiorstw. Inni wskazują na decyzje samych biznesmenów, którzy zaciskają zęby i czasami nawet dokładają do interesu, aby przetrzymać trudny koniunkturalnie okres. Inni zaś wskazują na pracowników, którzy zamiast protestować, zgodzili się na obniżenie pensji. Ponadto część ekspertów CBS ukazuje również rolę sądów. Te mają być bowiem nieco bardziej powściągliwe w ogłaszaniu upadłości. Wiele razy, gdy firma dobrze prosperowała przed kryzysem, sąd po prostu nie zgadza się na jej upadłość.
Kolejna fala bankructw
Wielu zastanawia się, czy to już koniec i liczba bankructw będzie powoli, ale systematycznie się zmniejszać. Czy też może przyjdzie kolejna fala upadłości za kilka miesięcy? Niektórzy wskazują tu np. na branżę budowlaną, ta bowiem zwykle reaguje na wszelkie tego typu zawirowania z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Czy jednak też tak będzie w tym przypadku? Analitycy nie są w stanie na to precyzyjnie odpowiedzieć.