Fachowy plan i mała wpadka podczas odbijania więźnia

Najnowsze informacje z Holandii związane z próbą odbicia Omara L. rzucają zupełnie nowe światło na to, co stało się w zakładzie karnym. Wszystko wskazuje, iż wbrew obiegowym opiniom była to doskonale przygotowana i zaplanowana akcja. Zawiódł tylko jeden szczegół.

Jeszcze parę dni temu opinii publicznej atak na więzienie Achterhoek w Zutphen był prezentowany jako staranowanie bramy za pomocą płonącej ciężarówki i późniejsza nieudana ucieczka czwórki Francuzów spod więziennych murów. Najnowsze fakty w tej sprawie ujawnione przez niderlandzkie służby wskazują, że plan był dużo bardziej zaawansowany, a czwórce przestępców o mało co nie udało się uwolnić więźnia.

Doskonały plan

Sprawę w Holandii nagłośnił De Telegraaf. Jego dziennikarze na podstawie nieoficjalnych informacji, jakie otrzymali od personelu i więźniów osadzonych w tym zakładzie karnym oraz najnowszych danych z policyjnego śledztwa, nakreślili przebieg całego zajścia. Zdaniem holenderskich dziennikarzy akcja była brawurowa, lecz miała bardzo duże szanse powodzenia. Na pewno też nie była tak szalona, jak niektórzy myśleli na początku.

Infiltracja

W dniu akcji jeden z Francuzów przybył do zakładu karnego jako gość. Mężczyzna ten po kryjomu zostawił w przesuwnych drzwiach więzienia specjalne kliny, tak by te nie zamknęły się do końca i by jego trzech popleczników również mogło dostać się do wnętrza. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują jednak, iż kliny nie podziałały. Ten mały problem udało się jednak przestępcy rozwiązać na bieżąco, podkładając coś, co znalazł w kieszeniach.

Gdy jeden z Francuzów udawał odwiedzającego, pozostała część grupy dostała się przez niedomkniętą bramę wejściową do środka. Tam, za pomocą akumulatorowej szlifierki kątowej (fleksy), mieli na dziedzińcu przeciąć bramę (zamek), prowadzący do spacerniaka, na którym znajdował się właśnie Omarem L. W takiej sytuacji płonąca ciężarówka, która chwilę później uderzyła w więzienną bramę, miała być tylko i wyłącznie dywersją. Pożar miał bowiem skupić uwagę na innym rejonie zakładu karnego.

Problemy techniczne

Nieoficjalne wiadomości z Holandii wskazują, że cała akcja nie powiodła się z jednego, bardzo błahego powodu. Okazało się bowiem, że Francuzi nie do końca przewidzieli, z jakiego materiału są wykonane forsowane przez nich zabezpieczenia. Szlifierka owszem wgryzała się w metal, ale robiła to wolniej, niż się spodziewano. To jednak nie stanowiło problemu. Ten pojawił się w momencie, gdy obroty nagle zaczęły spadać. Tarcza tnąca zaczęła się kręcić coraz wolniej, aż w końcu stanęła z racji rozładowanej baterii. Należało więc szybko wymienić akumulator i dokończyć cięcie. Problem w tym, iż nikt nie zabrał dodatkowego ogniwa. W takiej sytuacji Francuzom została już tylko próba ucieczki, by samemu nie stać się „pensjonariuszami” zakładu.

Okno na bramę

W próbie odbicia dość ciekawą sprawą jest również osadzenie L. Skazany na dożywocie gangster miał celę z oknem wychodzącym właśnie na bramę i miejsce, gdzie Francuzi próbowali sforsować zabezpieczenia. Później jednak dość niespodziewanie służby przeniosły go do innego skrzydła. Odbyło się to bez wyraźnego powodu. Niektórzy sądzą, że miało to miejsce z racji pogłosek o ewentualnej próbie ucieczki.