Ewakuacja 4000 mieszkańców Herkenbosch

Wczorajszej nocy blisko 4000 mieszkańców Herkenbosch, spokojnej wioski w Limburgii, musiało zostać ewakuowanych. Wszystko to efekt potężnego pożaru, który szaleje w pobliskim parku narodowym De Meinweg.

Tragiczna sytuacja

Pierwsze wysokie, wiosenne temperatur oraz sucha zima i wiosna, spowodowały, iż w lasach i na niderlandzkich torfowiskach sytuacja jest miejscami wręcz krytyczna. Ściółka jest wyschnięta niemal na popiół. W takich warunkach wystarczy iskra, niedopałek papierosa lub kawałek szkła, by wywołać pożar. Taka właśnie sytuacja miała właśnie miejsce w Parku Narodowym De Meinweg, na wschód od Roermond. Ogień strawił tam obszar o wielkości od 175 do 200 hektarów. Z płomieniami początkowo nie potrafili poradzić sobie strażacy. W sukurs wysłano niderlandzką armię, która prowadziła akcję gaśniczą za pomocą helikopterów CH-47 Chinook. Oprócz tego wojska inżynieryjne po uzyskaniu zgody od władz parku dokonały, z pomocą gąsienicowych pojazdów inżynieryjnych, przecinki szerokiej na 40 metrów i długiej na 250, by ogień nie przedostał się dalej.

Ewakuacja

Rozprzestrzeniający się ogień i dym spowodował, że w nocy z wtorku na środę służby walczące z ogniem podjęły decyzję o ewakuowaniu mieszkańców Herkenbosch. Same budynki mieszkalne nie były bezpośrednio zagrożone, lecz gęsty, gryzący dym szczególnie dla starszych mieszkańców mógłby się okazać zgubny w skutkach.

W zaistniałej sytuacji zapadła decyzja ewakuacji mieszkańców. Ta rozpoczęła się około północy i trwała aż do 6 rano. Wieś podzielono na trzy sektory, które następnie kolejno ewakuowano. Do tego celu służby wykorzystały miejskie autobusy. Niemniej, wielu mieszkańców, zamiast korzystać z transportu publicznego w dobie epidemii, wolała wyjechać własnymi pojazdami. Doprowadziło to do wzmożonego ruchu w obszarze miejscowości. Jak jednak zaznacza rzecznik Regionu Bezpieczeństwa Północnej Limburgii, ewakuacja przebiegła sprawnie i szybko.

4000 ewakuowanych miało w pierwszej kolejności szukać schronienia u krewnych i rodziny. Dla osób, które nie mogły skorzystać ze wsparcia najbliższych, gmina wraz z Czerwonym Krzyżem przygotowała w sumie 800 miejsc noclegowych w okolicznych halach sportowych. Do tego celu wykorzystano aż 16 tego typu obiektów. Dlaczego? Wszystko po to, by ewakuowanym zapewnić maksymalne bezpieczeństwo nie tylko przed dymem i ogniem, ale też koronawirusem.

Sytuacja opanowana?

Na chwilę obecną ( tekst pisany o 17:30, 22 kwietnia), mieszkańcy Herkenbosch nadal pozostają poza swoim miejscem zamieszkania. Chociaż sytuacja w rezerwacie wygląda na opanowaną. Strażacy mówią o kilku miejscach, gdzie jeszcze pojawiają się małe płomienie. Wydaje się więc, iż już jest po wszystkich. Problem jednak w tym, iż wystarczy, by znów silniej powiało, a podsycony wiatrem ogień może ponownie wybuchnąć ze zdwojoną mocą. Żywioł może również zostać rozniesiony w miejsca, które były do tej pory od niego wolne.