Ewakuacja 11 latki z Syrii

Wielokrotnie opisywaliśmy na naszych łamach dramat holenderskich kobiet i dzieci, które po upadku ISIS chcą wrócić do Niderlandów. W przypadku jednak 11-letniej dziewczyny, ewakuowanej z Syrii sprawa wyglądała zupełnie inaczej.

Jedenastolatka mieszkała ze swoim ojcem i matką w Holandii. W małżeństwie najwyraźniej nie układało się jednak najlepiej. Do kulminacji napięć doszło w 2016 roku, gdy matka dziewczyny posiadająca podwójne obywatelstwo dokonała porwania rodzicielskiego i uciekła z 9-letnią wtedy dziewczynką do Syrii. W ciągu tych trzech lat nie wiadomo co działo się z kobietami. Nie jest pewne czy brały udział w wojnie domowej w tym kraju oraz, czy matka nie chciała oddać córki jako żony terrorystom. Niedawno jednak obie odnalazły się w jednej z wiosek, w północno-zachodniej Syrii, przy granicy z Turcją. Co ciekawe, nie znajdowały się one jednak w obozie dla uchodźców.

Ratować nastolatkę

Ojciec od samego początku zgłosił sprawę na policję. Jednak z racji chaosu panującego w ogarniętym konfliktem kraju brak było możliwości i środków na prowadzenie poszukiwań. Na szczęście mężczyzna przez cały czas był w kontakcie ze swoją żoną. Wiedział więc, że zarówno ona, jak i jego dziecko żyje. W końcu postanowił skontaktować się z organizacją Czerwonego Krzyża, by ta pomogła mu ewakuować córkę i sprowadzić ja bezpiecznie do Holandii.

Holenderskie władze ewakuowały z Syrii 11-letnią dziewczynę, którą wywiozła do tego kraju jej matka. Było to porwanie rodzicielskie. 

 

Rozmowy

W sprawę zaangażował się działający w krajach islamskich Czerwony Półksiężyc. Organizacja prowadziła rozmowy z władzami Tureckimi, by te wyraziły zgodę na repatriację nastolatki. O sprawie powiadomiono również holenderskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dyplomaci również prowadzili rozmowy z tureckim rzędem, wskazując, iż to nie ojciec porywa dziecko matce, ale stara się odzyskać odebraną mu córkę. W końcu, gdy wszystko zostało już omówione, dziewczyna trafiła do Turcji, a stamtąd dotarła w piątek do Holandii.

Inny przypadek

Holenderskie władze mówiąc o tej sprawie uspokajają opinię publiczną, wskazując iż podstawą działania było tutaj uprowadzenie rodzicielskie. Rząd w Holandii nie zamierza ściągać do Niderlandów żadnego z ponad dziewięćdziesięciu dzieci i kobiet posiadających holenderskie obywatelstwo, a znajdujących się w obozach dla uchodźców. Zastrzega sobie jednak możliwość działania w skrajnych przypadkach, tak jak to miało miejsce na początku czerwca. Wtedy to władze ewakuowały dwie sieroty, które straciły rodziców w obozie dla uchodźców i były pozostawione same sobie. Wtedy też w ewakuacji pomogły władze francuskie.