Potężna eksplozja i ewakuacja w Venlo

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Potężny wybuch wstrząsnął mieszkańcami Venlo w nocy z niedzieli na poniedziałek. Eksplozja była na tyle potężna, że służby ewakuowały 80 okolicznych mieszkań oraz znajdujący się nieopodal hotel.

Potężna eksplozja i głośny huk zatrzęsły szybami w oknach, w wielu mieszkaniach, w Venlo  nocą z niedzieli na poniedziałek. Sytuacja początkowo wydała się na tyle poważna, iż policja i służby ratownicze zdecydowały się na ewakuację osiemdziesięciu rezydencji i hotelu w centrum miasta.

Wraz z nastaniem świtu wszystko stało się jednak jasne. Potężny wybuch był niczym innym jak popularną w ostatnim czasie metodą dostania się do wnętrza bankomatu. Tym razem celem przestępców była maszyna na Keulsepoort, ulicy handlowej w centrum Venlo. Rabusie dokonali detonacji około 3:30. Po eksplozji świadkowie wiedzieli skuter odjeżdżający z miejsca zdarzenia. Co również jest niejako standardowym środkiem lokomocji w tego typu sprawach. Policjanci nie podają jednak ilu było sprawców i czy wybuchem udało im się zniszczyć zabezpieczenia bankomatu, tak by zabrać jego zawartość.

Potężna eksplozja, która miała miejsce w Velno to nic innego, jak kolejna próba "wypłacenia" pieniędzy z bankomatu niekonwencjonalnymi metodami. 

 

Eksplozja

Siła eksplozji w tym przypadku była jednak najprawdopodobniej dużo większa niż zwykle. To zaś może sugerować, iż przestępcy nie wykorzystali gazu, a jakiś materiał wybuchowy. Podejrzenia te niejako potwierdza policja. Mundurowi zabezpieczyli i ewakuowali duży obszar, a następnie wezwali na miejsce patrol saperski. Pirotechnicy mieli sprawdzić, czy w bankomacie lub w jego najbliższej okolicy nie znajduje się jeszcze jakiś materiał wybuchowy w postaci niewypałów lub niewybuchów. Gdy już saperzy zapewnili, iż teren jest „czysty”, działania rozpoczęli policyjni technicy. Służby zbierały dowody mające na celu pomóc funkcjonariuszom dopaść sprawców. Ludzie ci muszą odpowiedzieć nie tylko za samo włamanie się do bankomatu, ale również poważne szkody w mieniu, które powstały na skutek eksplozji, w tym również te w okolicznych budynkach.

Holenderska plaga

Ataki na bankomaty stają się od pewnego czasu plagą w Holandii. Tego typu włamań dokonują najczęściej dwie osoby, które przyjeżdżają w nocy pod bankomat na skuterze. Następnie wpompowują do niego gaz i odpalają go elektrycznie od środka lub korzystają ze stworzonych własnoręcznie w domu materiałów wybuchowych. W większości przypadków tego typu działania nie przynoszą pożądanych rezultatów. Maszyna ulega faktycznie zniszczeniu, niemniej jednak zasobnik z pieniędzmi jest tak skonstruowany, iż opiera się on sile eksplozji. W efekcie rabusie odjeżdżają bez pieniędzy zostawiając po sobie zgliszcza. Takie sytuacje miały miejsce choćby w Amsterdamie na Cornelis Schuytstraat, Delflandplein i stacji metra Ganzenhoef.