Elektryzujący policjanci
Część holenderskich mediów podaje, iż tamtejszy rząd w końcu się ugiął i dozbroi niderlandzkich funkcjonariuszy policji. Według informacji podawanych przez między innymi NOS, siedemdziesiąt tysięcy policjantów otrzyma tasery.
Rewelacje dziennikarzy potwierdza również holenderska komenda główna. Władze mają już nawet zarezerwować na ten cel 30 milionów euro z budżetu. Potężnie miliłby się jednak ten, kto myśli, że tasery, czyli pistolety wysokonapięciowe trafią do mundurowych w najbliższym czasie. Jak podają wysocy rangą oficerowie, proces dozbrojenia kończący się tym, że oprócz pistoletu, gazu i pałki funkcjonariusz będzie dysponował pistoletem elektrycznym potrwać może nawet sześć lat. Wprowadzenie nowej broni to bowiem trwający czasem lata okres przygotowania zamówienia, przetargu, zakupu, szkoleń funkcjonariuszy i w końcu systematycznych dostaw i dostarczenia broni do jednostek patrolujących miasta Królestwa Niderlandów.
Spóźnione działania
Komendant główny holenderskiej policji, Erik Akerboom, już we wrześniu tego roku krytykował władze za ich opieszałość względem wprowadzenia tego wyposażenia. Według oficera niekończące się kłótnie polityków powodowały, iż cierpieli na tym policjanci, jak i obywatele.
Przełom
W końcu jednak doszło do przełomu i politycy zgodzili się na finansowanie nowych zakupów dla stróżów prawa. Niestety działanie to było, tak jak mówił Akerboom, spóźnione. Politycy podjęli decyzję dopiero po tym, jak przemoc wobec mundurowych przybrała wręcz nieznaną w Holandii skalę. Dość powiedzieć tu choćby o nokaucie oficera na procesji ślubnej w Rotterdamie, czy praktycznym linczu na patrolu w Doetinchem. W mieście tym 8 funkcjonariuszy zostało zaatakowanych przez pięćdziesięciu agresywnych mężczyzn. Liczba tego typu incydentów systematycznie rośnie. W 2017 roku było ich 9598, w 2018 już 10593, dane z 2019 roku nie są jeszcze dostępne, niemniej wiele wskazuje, iż rok ten pobije niechlubny, zeszłoroczny rekord.
Dla dobra i bezpieczeństwa obywateli
Taser to jednak nie tylko element wyposażenia policjanta chroniący jego nietykalność cielesną. Broń ta może również ratować życie postronnych obywateli, a nawet napastników. Czemu? Doskonale sprawdzą się tutaj dwa przykłady. Pierwszym jest niechlubny wyczyn Polaka, który będąc pod wpływem narkotyków, walczył z trójką policjantów w Waalwijk. Mężczyzna był w takim stanie, że nie reagował na ciosy pałką, ani na gaz pieprzowy zagrażał nie tylko sobie, policjantom, ale i postronnym obywatelom. Gdyby wtedy patrol dysponował pistoletem elektrycznym cała, trwająca kilkanaście minut, akcja skończyłaby się w ciągu raptem parunastu sekund. Strzał, wyładowanie, mimowolny skurcz mięśni u awanturnika i szybkie skucie kajdankami. Policjanci nie byliby ranni, a film z interwencji nie stałby się hitem w sieci.
Dużo brutalniejszym przykładem jest przytoczona przez nas wczoraj sprawa 48-latki z Alkmaar. Chora psychicznie kobieta, zginęła postrzelona przez policjantów, gdy szła z nożem w ich kierunku nie słuchając poleceń, nakazujących zatrzymanie. Funkcjonariusze w obawie o własne zdrowie i życie strzelili do kobiety. Ta zmarła w czwartek na skutek odniesionych ran. Dysponując taserem wszystko skończyłoby się również strzałem, ale kobieta oprócz drgawek i ewentualnie siniaka z powodu upadki unie miałaby żadnych innych obrażeń i dzisiaj by żyła.