Eindhoven oczyszcza ulice centrum z bezdomnych.

Amsterdam bierze na siebie długi bezdomnych

Eindhoven uważa się, nie bez przyczyny, za ładne i spokojne miasto. Niestety spokój ten, zwłaszcza w centrum, burzą ludzie, których mieszkańcy nie chcieliby oglądać. Chodzi tu przede wszystkim o bezdomnych, pijanych, osoby z zaburzeniami psychicznymi i narkomanów. Dlatego też urząd miasta wprowadził nowe prawo, które ma zdaniem radnych oczyścić ulice z tych „mieszkańców gorszej kategorii”.

Problemy

Centrum Eindhoven to wiele uroczych kawiarenek, restauracji, sklepów czy firm usługowych. Każdego dnia rejon ten odwiedzają tysiące ludzi robiących zakupy czy chcących wyjść razem ze znajomymi na kawę lub lody. Oprócz dorosłych ścisłe centrum odwiedza również wiele dzieci wracających ze szkoły. Praktycznie wszyscy są dla siebie mili, życzliwi, uśmiechnięci. Idyllę tę psują jednak osoby, od których większość tamtejszych bywalców odwraca wzrok. Są to bezdomni, narkomani czy alkoholicy. Część z nich śpi na tamtejszych ławkach, żebrze lub będąc pod wpływem środków odurzających, zaczepia przechodniów. Ludzie zdezorientowani, chorzy psychicznie potrafią zaś krzyczeć, rozmawiać z niewidzialnymi znajomymi i w ten sposób straszyć odwiedzających. Taki stan rzeczy nie podoba się zarówno mieszkańcom, jak i lokalnemu biznesowi. Restauratorzy mówią wprost śpiący, śmierdzący bezdomny niedaleko lokalu odstrasza klientów, a pijany awanturnik sprawia, że ludzie nie chcą przychodzić do centrum.

 

Interwencja policji

Miasto postanowiło więc zająć się problemem. Zwiększono ilość policji w centrum. Patrole miały więc sprawdzać i wyłapywać pijanych i naćpanych oraz bezdomnych, tak by Ci nie burzyli spokojnego obrazu tej części miasta. Niestety działania te okazały się nietrafione. Mundurowi mogli co najwyżej zatrzymać człowieka, pouczyć, zafundować mu kilka godzin na dołku. Wszystko to oznaczało, że następnego dnia człowiek ten wracał na rynek. Koło więc się zamykało.

 

Nowe prawo

By więc „oczyścić ulice” miasto postanowiło wprowadzić nowe prawo. Nie zakładało ono jednak stworzenia schronisk dla bezdomnych, czy poszerzenia wsparcia dla osób psychicznie chorych. Pomysł radnych polegał na stworzeniu obszaru, stref wykluczenia dla pewnego sortu ludności.

Zakaz miał działać na trzech poziomach. Jeśli ktoś zachowywał się źle, dostawał zakaz wkraczania do centrum na 24 godziny. Jeśli został przyłapany po raz drugi, zakaz trwał 4 tygodnie. Za trzecim razem jest to zaś dwa miesiące. Jeśli w tym czasie osoba złamie zakaz, jest natychmiast aresztowana przez policję, a sprawa trafia do sądu. Wymiar sprawiedliwości może zaś ukarać go karą grzywny, prac społecznych, a w skrajnych wypadkach nawet więzienia.

Pewną ciekawostką w tych przepisach są owe „złe zachowania”. Akty prawne rozumieją je jako antyspołeczne, złe, natarczywe, krzywdzące działania, które naruszają normy współżycia społecznego. Do szerokiego wachlarza takich naruszeń można więc zaliczyć zaczepianie przechodniów, żebranie, pijackie burdy, głośnie wrzaski czy awantury. Przepis ten interpretowany jest również tak, iż śpiący na chodnikach bezdomni powodują zgorszenie. Urząd postanowił więc w przypadku tych ostatnich, zamiast im pomóc wymierzyć im karę.

 

Rezultaty

Działający obecnie testowo program ma na koncie pewne sukcesy. Wielu ludzi przestraszyło się wizji sprawy sądowej i po otrzymaniu kar 4 lub 8 tygodniowego zakazu, opuściło centrum. Coraz więcej urzędników zastanawia się jednak, czy aby miasto poszło w dobrą stronę. Wszystko dlatego, że przepędzenie tych ludzi z centrum nie powoduje, iż oni znikają, a nakładanie kar na bezdomnych, za to, że nie mają gdzie się podziać, zakrawa już o okrucieństwo.

Część obserwatorów uważa również, że przepisy te będą działać tylko latem. W zimie bezdomni celowo będą notorycznie łamać zakazy, tylko po to, by trafić za kraty i zamiast bezdomności mieć ciepłą pryczę w dwuosobowej celi, telewizję i trzy posiłki dziennie.