Dziwny wypadek w Eindhoven

Holandia podobnie jak Niemcy słyną w Europie z pięknych, równych jak stół jezdni. Jakież więc musiało być zaskoczenie mieszkańców, gdy w sobotnie popołudnie na jednej z ich głównych dróg, pojawiło się morze betonu.


Poważne utrudnienie na drodze

Powodem całego zamieszania na jednej z głównych arterii komunikacyjnych w Eindhoven, była w piątek (22.02.19), ogromna betoniarka, w której doszło do rozszczelnienia się gruszki. Awaria ta nie polegała na tym, że beton powoli wypływał, zostawiając za ciężarówką smugę szarego śladu. Gruszka pękła, wylewając nagle na drogę blisko 11 metrów sześciennych cementu, skutkiem czego na drodze powstała gruba na kilka centymetrów warstwa cementu.

Usłyszał dziwne dźwięki z naczepy, a chwilę później było po wszystkim.

Prowadzący betoniarkę jest zszokowany całą sytuacją. Jak mówi, podczas jazdy usłyszał z tyłu dziwne dźwięki, a chwile później idący chodnikiem przechodnie zaczęli krzyczeć do niego, że traci cement. Pomimo natychmiastowego zatrzymania się, było już za późno. Droga w miejscu, gdzie była betoniarka, pokryta została grubą taflą spoiwa.

Całą sytuacją zaskoczony jest również właściciel sprzętu, który przyznaje, że z czymś takim spotyka się po raz pierwszy w życiu. Cała sytuacja wydaje mu się bardzo dziwna, tym bardziej że sprzęt był nowy, miał niespełna rok.

Gruba tafla cementu zalała drogę w Eindhoven.

Oczyszczanie jezdni

Drogę po całym zajściu zobowiązała się posprzątać firma, do której należała feralna betoniarka. Utrudnienia jednak z tym związane trwały kilka godzin. Wszystko dlatego, że firma musiała usunąć wadliwy sprzęt. Samochód był sprawny. Pojazd mógłby więc spokojnie kontynuować jazdę, jednak w tym przypadku cement należałoby zbierać z połowy dróg w Eindhoven, dlatego kierowca betoniarki zdecydował się pozostać na miejscu.

Przyczyna

Trudno jednoznacznie stwierdzić co było przyczyną uszkodzenia betoniarki, które doprowadziło w piątek wielu kierowców z Eindhoven do bólu głowy. Najprawdopodobniej musiała to być jakaś skaza materiałowa. Ewentualnie błąd konstrukcyjny, ponieważ w przypadku niespełna rocznego sprzętu, trudno mówić o zmęczeniu materiału. W grę wchodzi również uszkodzenie na skutek przeładowania. To jednak będzie musiała ustalić policja.