Drogowa awantura zakończona śmiercią Polki

Drogowa awantura zakończona śmiercią Polki

Kierowcy na drodze powinni odnosić się do siebie z szacunkiem i zrozumieniem. Niestety wiele osób wsiadając za kierownicę, nie potrafi pohamować najgorszych emocji. Tak też było w Lith, w Brabancji, gdzie kierowcy puściły nerwy i szaleńcza jazda z oponentem na masce zakończyła się śmiercią człowieka. Ofiarą była nasza rodaczka. 

W środę wieczorem 38-letnia kobieta została zabrana do szpitala w ciężkim stanie po incydencie drogowym w Lith w Brabancji. Spór drogowy przyjął tam tak ostrą formę, iż kobieta znalazła się na masce jadącego pojazdu prowadzonego przez 69-latkę. Ofiara nie mogąc się utrzymać spadła gdy pojazd uderzył w przydrożną latarnię. Lekarze długo walczyli o jej życie, niestety bój ten został przegrany kilka godzin po północy.

 

Kolizja

Wszystko zaczęło się od drobnej, niegroźnej kolizji, do której doszło około godziny 19 na rynku. 69-latka prowadząc swój pojazd, delikatnie uderzyła w zaparkowany samochód młodszej kobiety. Po kolizji kobieta opuściła swoją maszynę i poszła do pobliskiej jadłodajni, w której jest stałym bywalcem, by dowiedzieć się, czy obsługa lub goście nie wiedzą, do kogo należy auto, w które przed chwilą uderzyła.
Właściciel lokalu słysząc o tym, co się stało, wysłał 69-latkę do swoich sąsiadów- polskiej rodziny. Chwilę później zaczął żałować tego, co zrobił. Gospodarz lokalu widział bowiem dokładnie, jak sprawy wymykają się spod kontroli.

 

Awantura

Doszło bowiem do awantury. „Były słowa i jest agresywne gesty. W pewnym momencie ta pani, nasza dobra klientka, wsiada do samochodu i zaczęła odjeżdżać. Najpierw powoli przez chodnik. Ale sąsiedzi starali się temu zapobiec. Ona wskoczyła na maskę, a on (sąsiad) otworzył drzwi auta. Kobieta za kierownicą, zamiast się zatrzymać, przyspiesza i pojechała z dużą prędkością. Myślę, że panikowała” – relacjonuje dziennikarzom AD właściciel restauracji. Strach, czy panika nie tłumaczą jednak tego, iż kobieta nie zamierzała się zatrzymać.

 

Jazda na masce

Jak wskazują świadkowie, przez kilkaset metrów 69-latka prowadziła swój pojazd z kobietą starającą się kurczowo utrzymać na masce rozpędzonego pojazdu i mężczyzną wiszącym na otwartych drzwiach samochodu. Holenderka, zamiast zwolnić, tylko przyśpieszała. Na zakręcie Kerkstraat 69-latka nie była w stanie opanować pojazdu i uderzyła w słup, straciła kontrolę nad pojazdem i auto, już bez jej udziału, zatrzymało się w krzaku rododendronu.

 

Ofiary

Po tym wypadku mężczyzna miał poważnie pokiereszowaną nogę. Jego partnerka była jednak w stanie krytycznym. Będąc na masce pojazdu, odczuła całą siłę uderzenia i poleciała jak szmaciana lalka.
38-latka zostają przewieziona w ciężkim stanie helikopterem do szpitala. Tam jednak po kilku godzinach zmarła.

 

Źródło:  Ad.nl