Donny M. przyznaje się do morderstwa Gino

Ter Apel Przyjmą więcej uchodźców, będą musieli liczyć się z karą

Donny M., zatrzymany w związku z uprowadzeniem i morderstwem 9-letniego Gino przyznał się w środę przed sądem do tego, iż zrobił krzywdę dziecku. Mężczyzna przed obliczem wymiaru sprawiedliwości wskazał, iż nie tylko porwał, ale również molestował seksualne uprowadzone dziecko, a na koniec je zamordował.

Jak wskazał oskarżony, pozbawił dziewięciolatka życia w łazience. M. stwierdził, iż udusił go tam poduszką. Prokuratura nie jest jednak pewna, że tak skończył się krótki żywot chłopca. Nieoficjalnie mówi się, iż oskarżyciel rozważa inną, o wiele mroczniejszą przyczynę śmierci.
Oprócz morderstwa, porwania i molestowania prokuratura oskarża również mężczyznę o nafaszerowanie chłopca narkotykami. Jak wykazała toksykologia, ofiara miła otrzymać znaczne ilości ekstazy i viagry.

 

Porwanie

Koszmar 9-letniego Gino trwał przez kilka dni. Dziecko zaginęło 1 czerwca. Wtedy to ostatni raz widziano go na placu zabaw w Limburgii, skąd nie wrócił do domu. Wkrótce rozpoczęły się poszukiwania, ogłoszono również child alert.
Policji po kilkudziesięciu godzinach udało się odnaleźć chłopca. Było już jednak za późno. 9-latek już nie żył. Jego doczesne szczątki były zapakowane w worki na śmieci i leżały pod dachem spalonego domu w Gellen.  Wkrótce po odnalezieniu ciała stało się jasne, iż za wszystko odpowiada Donny M. Mężczyznę zatrzymano. Człowiek ten miał już na sumieniu przestępstwa związane z pornografią dziecięcą.

 

Spowiedź

Po tym, jak oskarżony „wyspowiadał” się na sali sądowej, sam nazwał swoje działania przerażającymi i wskazał, iż nie powinny one nigdy mieć miejsca. Po wyznaniu winy, głos miał zabrać prokurator. Oskarżycielowi nie dano jednak dojść do słowa. Będąca na widowni matka ofiary nie wytrzymała napięcia. Zaczęła krzyczeć, iż „To zabójca mojego syna” kobieta wpadła w szał. Sesja musiała zostać przerwana, kobietę wyprowadzono i odwieziono do domu.

 

Groźby karalne

Po przerwanym procesie Donny M. został wyprowadzony z sądu i zabrany do aresztu. Na schodach przed budynkiem siostra Gino krzyknęła do oskarżonego „Przyjdę po ciebie kiedyś. Nawet jeśli zajmie to dwadzieścia lat”. Na chwilę obecną policja nie rozpoczęła jednak działań w tej sprawie w związku z ewentualnymi groźbami karalnymi.

 

Obserwacja

Oskarżony od 17 października przebywa w Centrum Pietera Baana na obserwacji psychologiczno-psychiatrycznej. W ośrodku pozostanie do 5 grudnia. Psychologowie muszą odpowiedzieć na pytanie, czy oskarżony jest poczytalny i czy może w ogóle odpowiadać przed sądem. W efekcie to na nich spoczywa teraz ogromna presja. Społeczeństwo bowiem domaga się skazania mężczyzny.

 

 

Źródło:  Nu.nl