Dlaczego holenderscy politycy muszą umieć szybko biegać?

Mężczyzna "miał gadane" - policjant oszust grasował w Amsterdamie

Czy zwykłe wręczanie ulotek może doprowadzić do zamieszek? Tak. Wystarczy, że zrobi się to tak jak Edwin Wagensveld.

Pegida to antyislamski ruchu walczący w ich mniemaniu o to, by Holandia nie stała się muzułmańskim państwem wyznaniowym. Jakiś czas temu informowaliśmy na łamach naszej strony, że grupa ta ma duże problemy z lokalnymi władzami w Holandii. Wszystko dlatego, że samorządy nie chcą pozwalać na ich demonstracje. Te bowiem pomimo tego, iż są całkowicie pokojowe, organizowane są w sposób, delikatnie mówiąc prowokacyjny, bo jak inaczej nazwać np. pomysł grillowego eventu z karczkiem w roli głównej pod meczetem, podczas ramadanu. W efekcie zwolennicy Pegidy często prowokują zamieszki, ponieważ atakowani są przez młodych, zapalczywych muzułmanów. Interweniuje policja, dochodzi do aresztowań, ludzie są ranni, a w muzułmańskich dzielnicach jeszcze przez wiele godzin po proteście jest niespokojnie.
Wszystko powoduje, iż działacze tego związku muszą szukać innych form wyrazu.

W starym „dobrym” stylu

Skoro nie można protestować, trzeba informować. Na taki pomysł wpadł Edwin Wagensveld, jeden z lokalnych przywódców organizacji. Stwierdził on, że wyjdzie ze swoim przesłaniem do ludzi, do zwykłych mieszkańców Holandii. Zabrał więc ze sobą kilku współpracowników, pokaźny pakiet ulotek i postanowił wręczać je przechodniom. Gdyby ci zaś mieli jakieś pytania, śmiało odpowiadał na ich wątpliwości.

Działacz Pegidy nie byłby jednak sobą, gdyby nie prowadził swojej akcji praktycznie pod i na terenie meczetu Al Fourqaan w Eindhoven.

Polityk Pegidy musi ratować się ucieczką po akcji wręczania antyislamskich ulotek muzułmanom.

Dzień jak co dzień

Rozdawanie antyislamskich ulotek pod meczetem nie spodobało się muzułmanom. W efekcie wokół polityka powoli zaczął gęstnieć tłum. W pewnym momencie wiekowego już mężczyznę zaatakowały dwie kobiety. To zapoczątkowało reakcję łańcuchową. Zwolennicy Pegidy byli szarpani i popychani przez muzułmanów, a Edwin Wagensveld musiał ratować się ucieczką, ponieważ chciało go pobić kilku zakapturzonych mężczyzn. Polityk musiał jednak ćwiczyć na takie okazje, ponieważ bardzo szybko udało mu się dobiec do znajdującego się w okolicy policyjnego patrolu. Dzięki temu najprawdopodobniej uniknął kilku siniaków i wybitych zębów.

Po tych wydarzeniach, w rejonie meczetu, jeszcze przez pewien czas można było wyczuć bardzo napiętą atmosferę.

Polityka

Edwin Wagensveld podpadł nie tylko lokalnym muzułmanom. Polityk chce również złożyć sprawę przeciw burmistrzowi Eindhoven. Wszystko dlatego, że od pewnego czasu blokuje on demonstracje Pegidy, a Wagensveld miał zostać przez niego nazwany neonazistą. Przy okazji działacz ogłosił, że w przyszłym tygodniu ruch chce zorganizować większy event pod meczetem Al Fourqaan. Sztukują się więc kolejne zamieszki.