Trudne życie holenderskiego króla heroiny

Wydawać by się mogło, że bycie narkotykowym bossem to życie w luksusie i odpalanie cygar banknotami o nominałach 500 euro. Okazuje się jednak, że wcale nie jest tak wspaniale, jak mogłoby się wydawać. Wystarczy spojrzeć na 61-letniego, holenderskiego "króla heroiny".

W zeszłym tygodniu hiszpańska policja aresztowała w rejonie Galicji 17 osób, w tym 61-letniego Sadullaha z Holandii. Ten Turek, dysponujący holenderskim obywatelstwem, uznawany jest przez wielu za „króla heroiny”, ponieważ według wieloletniego dochodzenia odpowiada on za znakomitą większość hurtowego handlu tym narkotykiem w Europie. Hiszpańscy policjanci nie mają wątpliwości, iż 61-latek spędzi długie lata w więzieniu. Podczas zatrzymania, w samochodzie, którym podróżował, funkcjonariusze znaleźli „tylko” 7 kilogramów heroiny.

Śledztwo

Dochodzenie hiszpańskich służb w sprawie niniejszego zatrzymania rozpoczęło się w styczniu tego roku. Wszystko dlatego, że niejako przez przypadek tamtejsi stróże prawa wpadli na trop dealera w galicyjskim mieście Ourense, który nagle oprócz marihuany i ecstasy zaczął wprowadzać do obiegu duże ilości heroiny. Kilkumiesięczna obserwacja i zbieranie dowodów pozwoliły na przeprowadzenie jednej skoordynowanej akcji, w której wpadło 17 osób powiązanych z narkobiznesem. Oprócz namierzonego dealera i kilku jego wspólników zatrzymany został również jego dostawca 61-letni Sadullah U.

Smutne życie „króla”

Wydawać by się mogło, iż osoba czerpiąca ogromne zyski z handlu narkotykami na europejską skalę będzie żyć opływając w luksusy. W rzeczywistości jednak zwyczajny dzień Holendra daleki był od ideału i wątpliwe jest, by ktokolwiek chciałby się z nim zamienić. Mężczyzna podczas lat swojej pracy nie pozostawiał nic losowi. Był niezwykle przezorny i nieufny. Spotykał się tylko z zaufanymi kontrahentami i czynił to zawsze osobiście, uważając, iż im niej pośredników tym mniejsza szansa na przeciek i wykrycie. Skutkiem tego 61-latek spędzał życie w samochodzie. Dziennie jeżdżąc od spotkania do spotkania, potrafił pokonać tysiące kilometrów. Nie utrzymywał stałych kontaktów z rodziną. Według śledczych nie miał nawet telefonu komórkowego, aby nie można było go namierzyć. Jego dni skupiały się więc na pomieszkiwaniu po hotelach i motelikach. Podczas zaś eskapad po Europie nie korzystał z rzucających się w oczy pojazdów, a podróżował kilkuletnim marki Audi A3. Stylem życia przypominał więc bardziej przedstawiciela handlowego niż filmowego bosa narkotykowego.

"Król heroiny" żył bardziej jak przedstawiciel handlowy, a nie boss narkotykowego półświatka. 

Do trzech razy sztuka

Pojmanie Holendra to nie jego pierwsze problemy z prawem. Po raz pierwszy aresztowano go już w 1994 roku po skonfiskowaniu 118 kg heroiny. Odsiadka jednak wiele go nie nauczyła, ponieważ czternaście lat później znów trafił w ręce policji. Miało to miejsce przy okazji największego w historii Hiszpanii przejęcia heroiny. Na jachcie, niedaleko Barcelony, mundurowi zarekwirowali 316 kg tego narkotyku. Dlatego dla śledczych ostatnie 7 kg znalezionych „prochów” w pojeździe zatrzymanego, to naprawdę niewielka działka. Mężczyźnie grozi z powodu wielokrotnej recydywy wieloletnie więzienie i ogromne kary finansowe.