Dantejskie kolejki na granicach z powodu kontroli sanitarnych

Polska zamknęła granicę, zakazując wjazdu obcokrajowcom i wprowadzając kontrole podróżnych niczym z początku lat 90. "Niczym", bo zamiast bagażników i naczep sprawdzani są kierowcy i pasażerowie pod kątem stanu ich zdrowia. Efekty są jednak takie same jak ponad dwie dekady temu. Wielokilometrowe korki, gigantyczne kolejki na granicach. Lokalne społeczności zrobiły w tej sytuacji coś niebywałego.

Drogowa apokalipsa

Nowe ustalenia władz naszego kraju spowodowały, iż Polakom wracającym z Holandii było naprawdę nie do śmiechu. Wielu z nich wiedziało, że jadąc do ojczyzny, czekać ich będzie dwutygodniowa kwarantanna. Kończąc jednak etat, dwa tygodnie w domu to nie aż tak duży problem. Mało kto spodziewał się jednak, iż zanim dotrze do Polski, będzie musiał przeżyć piekło na granicy.

Nie wszędzie i nie każdy

Polska zamknęła wiele przejść granicznych, pozostawiając tylko te na głównych szlakach komunikacyjnych. Efekty tych działań były do przewidzenia. Po niemieckiej stronie granicy tworzyły się wielokilometrowe korki. Praktycznie na każdym przejściu było podobnie. Tym, które jednak najbardziej oddawało tragizm całej sytuacji, było przejście w Jędrzychowicach i tamtejszy punk kontroli sanitarnej. W środę 18 marca o godzinie 10 korek dotarł na wysokość niemieckiego Budziszyna. Liczył więc ponad 60 kilometrów. Oznacza to średnio 16 godzin oczekiwania dla samochodów osobowych, 30 dla ciężarówek.

Na innych przejściach nie było lepiej. W Świecku „osobówki” czekały 10 godzin, w Olszynie 13, najkrócej stało się w Kołbaskowie 4 godziny i w Krajniku Dolnym 1,5 godziny. Wszystko to spowodowało, iż władze już w czwartek zapowiedziały, że aby zmniejszyć kolejki na granicach, otworzą następne przejścia, ale to potrwa.

Tragedia sanitarna

Wracający do Polski rodacy, jak i kierowcy z praktycznie wszystkich krajów świata mają pretensję do polskich władz. Wszyscy bowiem muszą stać kilkanaście godzin na drodze bez żadnej pomocy. Jak mówią, wielu wracających ma w pojazdach osoby starsze lub dzieci. Na drodze nie było zaś żadnego wsparcia, żadnej wody, jedzenia, ani toalet. W efekcie ludzie musieli załatwiać swoje potrzeby w przydrożnych rowach, zdarzały się również przypadki zasłabnięcia z odwodnienia.

 

Kolejki na granicach to nie nasza wina

Straż graniczna widząc, co się dzieje, rozkłada ręce. Wskazują, iż 20, 30 lat temu sprawdzali wyrywkowo pojazdy. Teraz każdy wjeżdżający do kraju musi przejść badanie i wypełnić kartę lokalizacyjną, a to wydłuża całą procedurę. Jak podają pogranicznicy, samo uzupełnienie dokumentu zajmuje ludziom od 7 aż do 20 minut.

Ludzie ruszają na pomoc

W zaistniałej sytuacji, zarówno mieszkańcy polskich jak i niemieckich miejscowości postanowili nie pozostawać bierni. W wielu miastach i miasteczkach, po obu stronach granicy, przedsiębiorstwa jak i zwykli mieszkańcy opuścić swoje bezpieczne od koronawirusa domy, by pomagać podróżnym. Polacy zawożą na granicę wodę, jedzenie, koce dla podróżnych. Podobnie czynią również Niemcy z wiosek nieopodal autostrady. Na poboczach można zauważyć całe palety z wodą mineralną. Gdzieniegdzie spotyka się ludzi rozdających własnoręcznie zrobione kanapki. Do akcji włączyły się również niemieckie i polskie służby ratunkowe. Proszą one o utworzenie korytarzy życia, tak by mogły rozprowadzać przywożone przez ludność dary wśród potrzebujących.

W akcji oprócz tych wielkich „maluczkich” pomagają również duże firmy. Wśród nich jest PKN Orlen i jego spółka zależna Orlen Deutschland. Jej pracownicy jeżdżą po autostradzie i wydają kierowcom wodę i jedzenie.

 

Wszędzie tak samo

Nie tylko Polacy wracający z Holandii muszą uzbroić się w cierpliwość. Korki na granicy występują również w Czechach, przez które wracają nasi rodacy pracujący na południu Niemiec. Podobne problemy są także z wjazdem do Polski od wschodu.

Nasza ojczyzna nie jest jednak w tym wszystkim osamotniona. Najnowsze wiadomości wskazują, iż podobne problemy w mniejszym lub większym stopniu dotykają wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych granic UE. Analogiczne, kilkunastogodzinne zatory pojawiają się również na granicy Austrii i Węgier. Korki, ale już nie na taką skalę uświadczyć można też na granicach Danii, Hiszpanii, Portugalii, Estonii i Litwy.

 

Uderzenie w gospodarkę

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują na jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Evofenedex, niderlandzkie stowarzyszenie przewoźników i logistyków zrzeszające 15000 firm w królestwie tulipanów ostrzega, iż jeśli sytuacja nie zelżeje, ucierpi cała unijna gospodarka. Kilkunastogodzinne postoje na granicach w przypadku transportów międzynarodowych to ogromne straty dla przewoźników, a także tysięcy firm. To w dobie widma kolejnego kryzysu ekonomicznego nie napawa optymizmem.

 

Chcesz poznać najnowsze wiadomości z Holandii? Sprawdź, co jeszcze przygotowaliśmy dla Ciebie na naszej stronie głównej. A może masz ciekawego newsa, którym chcesz podzielić się z innymi? Wypełnij formularz na GP24 i wyślij go nam.