Czy to jest ich ojciec?
Nie milknie sprawa rodziny uwięzionej w podziemiach farmy w Ruinerwold, w Drenthe. Prowadzone dochodzenie rodzi kolejne pytania. Jednym z nich jest to, czy Gerrit Jan van D. jest faktycznie ojcem uwięzionych dzieci?
Wątpliwości
Sprawa Gerrit Jan van D. jest bardzo dynamiczna. Początkowo, gdy policja weszła na farmę i odnalazła go, wraz z gromadką uwięzionych dzieci, brano go za ofiarę. Miał być lekko zniedołężniałym ojcem, który mieszkał w podziemiach budynku, w oczekiwaniu na koniec świata.
Dość szybko wyszło jednak na jaw, że człowiek ten nie jest raczej ofiarą. Mężczyzna uzyskał podobny status co Josef B., lokalna złota rączka i najemca gospodarstwa, na którym przez 9 lat odbywał się dramat. Śledczy ustalili bowiem, że również Van D. najprawdopodobniej jest zamieszany w sprawę przetrzymywania swoich dzieci. Oprócz tego prokuratura zaczęła go podejrzewać o pranie brudnych pieniędzy.
Gdyby tego było mało, rodzina mężczyzny przyznała, iż przez długi czas był on związany z Sektą Moona. Kościół Zjednoczeniowy wydalił go jednak ze swoich szeregów, ponieważ D. zaczął prezentować poglądy i pomysły, które nie podobały się kultystą. Istnieje więc podejrzenie, iż mężczyzna stworzył sobie własną małą sektę z najbliższych i zafundował im pranie mózgu, wpajając swoją ideologię.
DNA
Nieoficjalnie mówiło się o kolejnych wątpliwościach. Zrodziło się pytanie, czy D. jest faktycznie ojcem uwięzionych dzieci. Jeśli człowiek ten był bowiem w stanie wmówić im, iż nikt inny poza nimi na ziemi nie żyje, to tym bardziej istniało prawdopodobieństwo, że usynowił całą tę grupę. Ta, wydawać by się mogło szalona koncepcja, ma jak się okazuje solidne fundamenty. Tak solidne, że prokuratura prowadząca sprawę przekazała we wtorek informacje, iż chce dokonać badań DNA potwierdzających ojcostwo.
Decyzja ta oznacza, iż prokuratura poddaje w wątpliwość zeznania szóstki dzieci, które wszystkie wskazują na to, że D. jest ich ojcem. Sprawę mogły, by rozwiązać poszczególne akty urodzenia. Problem jednak w tym, że żadne z dzieci nie jest zarejestrowane w Podstawowej Rejestracji Osób. Wszystko opiera się więc tylko na słowach. Nie można przesłuchać również matki, ponieważ ta miała umrzeć blisko dekadę temu.
Rozprawa
Zanim jednak śledczy wejdą w posiadanie wyników badań jednoznacznie potwierdzających lub obalających ojcostwo, D. i B. staną przed sądem. Dzisiejsza rozprawa ma zdecydować, czy obaj mężczyźni mają nadal przebywać w areszcie. Na chwilę obecną przebywają bowiem w odosobnieniu i mogą kontaktować się tylko i wyłącznie ze swoim prawnikiem.