Napił się wódki, wypalił jointa i prowadząc spowodował wypadek – czy Polak trafi za kraty?
Holendrowi wydawało się, iż widzi pędzącego drogą Brytyjczyka, któremu na ulicy w Helmond zapomniało się, że jest nie po tej stronie kanału La Manche. W rzeczywistości był to jednak Polak, który wypił zdecydowanie zbyt dużo alkoholu i zasiadł potem za kierownicą samochodu. Chwilę później słychać było huk. Nasz rodak doprowadził do poważnego wypadku, za który teraz odpowiada przed sądem.
Nasz 42-letni rodak z Helmond stanął w poniedziałek przed sądem w Den Bosch. Mężczyzna po raz kolejny przyznał, że żałuje tego co się stało w lutym zeszłego roku. Wszystko zaczęło się od kłótni z ukochaną. Owa sprzeczka sprawiła, że aby poprawić sobie nastrój, Polak wypalił jointa oraz wypił prawie całą butelkę wódki. Na koniec wsiadł zaś do samochodu, którym oficjalnie nie mógł się poruszać. Nie miał bowiem prawa jazdy.
Czołówka
Jego stan nie przeszkadzał mu jednak ruszyć w drogę. Pokonując jeden z zakrętów na Nossenbeemd, w Helmond 42-latek stracił częściowo panowanie nad pojazdem. Maszyna nie wpadła w poślizg, jednak najprawdopodobniej z racji nadmiernej prędkości kierowcę wyniosło na drugi pas, przeciwległy pas jezdni. W efekcie „wyskakując” z zakrętu, jechał jak Brytyjczyk, o czym wspominał świadek. Wszystko trwało tylko kilka sekund. Naszemu rodakowi nie udało się jednak wrócić na swój pas. Zderzył się z samochodem osobowym nadjeżdżającym z przeciwka.
Akcja ratunkowa
Skutki zderzenia dla Polaka były wyjątkowo łaskawe. Zakończyło się bowiem tylko na złamanej nodze i kilku połamanych żebrach. Dużo gorzej było z pasażerami auta, w które uderzył. Samochodem, w który wbił się Polak, podróżowała para. Oboje doznali poważnych obrażeń, złamań i stłuczeń, które pomimo prawie roku od wypadku dają im się we znaki. Mimo to mogą również mówić o szczęściu. Wszystko mogło skończyć się znacznie gorzej. Ich samochód był bowiem tak pokiereszowany, iż kierowcę udało się wydostać z maszyny dopiero po tym jak ratownicy rozcięli wrak.
Wypadek ten dla pary ma również skutki rzutujące na całe ich przyszłe życie. Musieli zrezygnować z prób starania się o dziecko z niderlandzkiego programu płodności.
Sąd
Za to co się stało, prokuratura żąda dla 42-latka bezwzględnej kary szesnastu miesięcy pozbawienia wolności, a także zakazu prowadzenia pojazdów przez 4 lata. Zdaniem oskarżyciela nie może być mowy o karze w zawieszeniu, ponieważ mężczyzna już wcześniej został skazany za prowadzenie pod wpływem alkoholu.
Zmienił swoje życie
Obrona wskazuje, iż to bardzo surowy wyrok, na który nasz rodak nie zasługuje. Jak wspominał sam oskarżony to, co się stało „ciąży na jego sumieniu” i będzie ciążyć do końca życia. Dlatego też postanowił się zmienić. Zgłosił się on do psychiatry, zerwał z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Pracuje nad sobą i jest już zupełnie innym człowiekiem.
Obrona chce więc, by skazać Polaka na więzienie w zawieszeniu i prace społeczne. Te ostatnie są o tyle ważne, iż nasz rodak chce zrobić wszystko, by zrekompensować finansowo szkody, jakie spowodował ofiarom. Pobyt w więzieniu spowoduje zaś utratę pracy, przez co 42-latek nie będzie w stanie tego zrobić.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Przekonamy się za kilkanaście dni.
Źródło: Ed.nl