Czterech Polaków wpadło w kradzionym aucie

Polak po 13-latach wraca do ojczyzny i to na długo

Czwórka naszych rodaków wpadła podczas rutynowej kontroli policji. Wszystko dlatego, że cała grupa podróżowała sobie radośnie skradzionym samochodem.

W sobotnie popołudnie na Turfvaartsestraat, w Roosendaal, panował niezbyt duży, jak na tę porę dnia, ruch. Kierowcy nie jeździli zbyt blisko siebie, nie nadużywali również pedału gazu. Z racji tego służący tam partol holenderskiej policji, nie miał zbyt wiele do roboty. Policjanci z lizakiem wychwytywali tylko wyrywkowych kierowców do kontroli dokumentów, ubezpieczenia i ewentualnych niezapłaconych mandatów. Zatrzymanie takie kończyło się również oczywiście obowiązkowym dmuchaniem w alkomat, jednak i ten wskazywał, że kierowcy byli tego dnia wyjątkowo grzeczni. Praktycznie, na palcach jednej ręki, można było wyliczyć przypadki niewielkiego przekroczenia dopuszczalnych norm.

 

Czwórka Polaków, jadących skradzionym pojazdem, dojechała wprost do celi.

 

Podejrzany samochód

W pewnym momencie drogą nadjechał samochód z czwórką pasażerów. Pojazd wydał się policjantom dziwnie znajomy, dlatego funkcjonariusze ściągnęli maszynę do kontroli. Bardzo szybko okazało się, że nie myliło ich przeczucie. Kierowca był trzeźwy, ale niestety nie posiadał ze sobą dokumentów wozu. Kontrola wykazała ponadto, iż osoba za kółkiem, jak i pozostałe trzy inne w kabinie to Polacy. Zwykle w takich sytuacjach postępowanie kończy się mandatem w wysokości 45 euro. Niemniej policjanci, dla swojego własnego spokoju, postanowili sprawdzić pojazd w bazie danych. Coś im wyraźnie bowiem nie grało. Większość kierowców w takiej sytuacji próbuje ubłagać mundurowego, by skończyło się tylko na pouczeniu, a tu kierowca z Polski bez słowa przyjął mandat. Teoretycznie mogło to być spowodowane brakiem znajomości holenderskiego, co dość często się zdarza, ale wtedy obcokrajowcy starają się mówić choćby po niemiecku lub angielsku.

Rozważania na temat dziwnej spolegliwości naszych rodaków przerwała jednak informacja od dyżurnego. Okazało się, że kontrola była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Pojazd, którym poruszali się obywatele znad Wisły, został bowiem skradziony na początku minionego tygodnia w Prinsenbeek, miasteczku położonym około 20 km na wschód od Roosendaal.

 

Co dalej z Polakami

Po otrzymaniu tych informacji, funkcjonariusze podeszli do siedzących w samochodzie mężczyzn i poprosili ich o wyjście z pojazdu. Kilka minut później cała czwórka jechała już skuta na komisariat. Mężczyźni zostali aresztowani pod zarzutem kradzieży. Sprawa trafiła już do prokuratury, ta w zależności od wartości skradzionego pojazdu, zadecyduje co zrobić z zatrzymanymi. Być może podejrzani pójdą na ugodę z oskarżycielem, ale bardziej prawdopodobne jest to, iż sprawa skończy się postępowaniem sądowym. Wiele wskazuje również na to, że nasi rodacy pozostaną w areszcie do czasu wyroku. Wszystko dlatego, że istnieje uzasadnione przypuszczenie, iż mogliby uciec z kraju.