Coraz więcej Holendrów przychodzi do banków żywności
Sytuację w Holandii opisuje wiele wskaźników. Stopa bezrobocia, PKB, czy inne dane mikro i makroekonomiczne. O stanie i zamożności społeczeństwa mówi również wiele danych prezentowanych przez banki żywności. Te niestety w krainie tulipanów z roku na rok są coraz bardziej niepokojące.
Raporty z banków żywności
Pod koniec tygodnia stowarzyszenie Holenderskich Banków Żywności podało dane dotyczące sytuacji w czerwcu. Wynika z ich, iż pod koniec drugiego kwartału placówki tego typu pomogły ponad 35 500 gospodarstwom domowym. To zaś przekłada się na prawie 90 000 osób. Oznacza to wzrost o 8,5 procent w porównaniu z analogicznym okresem z ubiegłego roku.
Im większe miasto, tym gorzej
Banki żywności informują o dużym wzroście potrzebujących. W skali kraju jest to wspomniane 8,5%. Rzeczywistość jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Na uśrednione dane wpływają wyniki poszczególnych miast. Tu zaś bywa różnie w zależności od regionu. Pewną tendencją jest jednak, iż im większe miasto, tym cięższa sytuacja. W samej stolicy liczba osób korzystających ze wsparcia rzeczowego w postaci produktów spożywczych wzrosła o 26 procent. Jednocześnie w 44 gminach wiejskich i małomiasteczkowych ilość beneficjentów korzystających z tej formy pomocy zmniejszyła się.
Według banków żywności to nie są przejściowe trudności
Tym, co napawa niepokojem pracowników i zarząd Food Bank Netherlands jest zmiana grupy docelowej. Bank w tym roku udzielił pomocy setkom tysięcy ludzi. Jeszcze jakiś czas temu ze wsparcia banków w większości korzystały osoby, które miały krótkotrwałe problemy. Ludzie, którzy tracili pracę, przychodzili po pomoc przez miesiąc, dwa po czym znikali, ponieważ udawało im się ułożyć życie. Obecnie „klientami” baków jest coraz więcej ludzi potrzebujących pomocy w długoterminowym okresie, czasem nawet powyżej pół roku.
Nie ma czasu na ulgę
Lato dla banków żywności jest zwykle okresem ulgi. Praktycznie co roku w czerwcu i lipcu liczba korzystających z tej formy wsparcia spadała nawet o 5 procent. W 2020 roku jest, jednak inaczej. Ludzi nie tyle ubywa co delikatnie nawet przybywa. Wszystko to spowodowane jest zdaniem zarządu banków, kryzysem gospodarczym, za który odpowiada COVID-19. Banki nie mają zresztą złudzeń. Obecnie placówki w całym kraju starają się gromadzić jak największe ilości żywności. Wszystko dlatego, iż zdaniem niektórych prognoz, jeśli sytuacja ekonomiczna się znacząco nie poprawi lub na jesień dojdzie do kolejnej fali zachorowań i zaostrzenia obostrzeń, liczba klientów banku może wzrosnąć aż o połowę. Jest to czarny scenariusz, ale banki żywności nie chcą nikogo potrzebującego odprawić z kwitkiem.