Chybiony pomysł na walkę z gąsienicą procesyjną

Jadowita gąsienica staje się zagrożeniem w Polsce

W dobie koronawirusa problem gąsienicy procesyjnej zszedł w mediach na drugi plan. Nie oznacza to jednak, iż owady są przez to mniej aktywne. Wręcz przeciwnie. Z każdym dniem zaczynają być coraz bardziej problematyczne dla mieszkańców Niderlandów. Dlatego też wielu ludzi postanawia z nimi walczyć domowymi sposobami. Niestety działania te przynoszą dużo więcej szkody niż pożytku.

W sytuacji, w której służby nie dają sobie rady z korowódką dębówką, wielu ludzi postanawia zacząć walczyć z owadem na własną rękę. Czasem ludzie budują domowe, małe miotacze ognia i opalają drzewa, często samemu się przy tym parząc. Wielu jednak wpadło na pomysł, wydawać by się mogło genialny w swojej prostocie. Skoro gąsienice wspinają się na drzewa, wystarczy korę dębu posmarować klejem lub zamontować na nim gigantyczną wersję lepu na muchy. Dzięki temu owady przykleją się na takiej pułapce, nie zjedzą drzewa, a ogrodnik będzie mógł je spokojnie sprzątnąć i wyrzucić.

 

Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane

Ekolodzy, słysząc o tym pomyśle, złapali się jednak za głowę. Niektórzy porównali go nawet do małej bomby atomowej, która zmiata wszystko na swojej drodze. Zdaniem naukowców takie działanie przyniesie odwrotne skutki. Owszem może uda się złapać kilka gąsienic, w pułapce utknie również jednak wiele innych owadów, w tym nie tylko tych pożytecznych, ale nawet naturalnych wrogów dębówki.

 

Dzięcioł i nietoperz

dzięciołNie wszyscy jednak posłuchali wywodów biologów. W efekcie w internecie bardzo szybko zaroiło się od przejmujących zdjęć, które wywołały burze w sieci. Widać na nich choćby nietoperza, który zdechł przyklejony do takiej pułapki czy próbującego wyrwać się dzięcioła. Okazuje się bowiem, iż na drzewach siadają nie tylko owady, ale również ptaki, a nawet małe ssaki jak np. wiewiórki. Wszystkie one padają ofiarami mocnego kleju. Co więcej, dla wielu z nich przyklejenie się to tylko część problemu. Owadożerne ptaki widząc darmową, nieuciekającą stołówkę bardzo chętnie korzystają z takiego bufetu. Jeśli nawet się nie przykleją, to spożywają owady z klejem, a nawet z kawałkami plastiku, do którego były przyklejone. Efekt problemy żołądkowe, a czasem nawet śmierć w męczarniach.

 

Ptaki się przyklejają, a karawana idzie dalej

Co jednak z gąsienicami? Okazuje się, iż faktycznie cześć może się przyczepić. Wiele obserwacji wskazuje jednak, iż owady potrafią wczołgać się w szpary pomiędzy opaskę i pień. Co więcej, korzystają z tego miejsca, by chronić się przed drapieżnikami.

To jednak nie wszystko. Okazuje się, iż owady te mają swojego lidera. To ta gąsienica prowadząca cały pochód. Jeśli przewodnik przyklei się do takiej pułapki, wpada w panikę, a wraz z nim reszta procesji. W sytuacji zagrożenia owady zaś wypuszczają jad i łamią swoje włoski. To zaś prowadzi do tego, iż te zaczynają unosić się w powietrzu, parząc i powodując świąd u ludzi.

nietoprze

Zaufajmy ekspertom

Co więc robić? Eksperci proszą, by ograniczyć się jedynie do raportowania władzom miast o koloniach gąsienic. Wtedy na miejsce przybędą specjalne grupy „czyścicieli”, które rozwiążą problem. Ponadto coraz więcej miast stosuje specjalne opryski, które mają truć tego szkodnika w naszych parkach i ogrodach.