Burka albo życie, wybór należy do ciebie

Prawo ma stać po stornie obywatela. Przepisy od konstytucji po uchwały samorządu lokalnego mają obowiązek bronić zdrowia, życia, godności i mienia mieszkańców Niderlandów. Najnowsze wiadomości z Holandii pokazują jednak, iż samo prawo, bez spojrzenia na człowieka, o mały włos nie doprowadziłoby do tragedii.

Holenderskie media informują o sprawie 22-letniej Youssry, której odmówiono przyjęcia do szpitala. Cała sytuacja miała mieć miejsce na początku grudnia ubiegłego roku. Sprawa ta została nagłośniona jednak dopiero teraz. Wtedy to przed drzwiami jednej z placówek medycznych królestwa Niderlandów pojawiła się 22-letnia muzułmanka ubrana w nikab. Kobieta przyszła do jednostki ochrony zdrowia Flevo w Almere z powodu problemów zdrowotnych. Kobieta miała mdłości i była poważnie osłabiona. Sytuacja taka trwała od kilku dni. Początkowo Youssra myślała, iż są to dolegliwości związane ze stanem błogosławionym. Była bowiem w czwartym tygodniu ciąży. Ich nieustępliwość jednak wraz ze stale pogarszającym się stanem zdrowia spowodowało, że młoda mama postanowiła zasięgnąć porady lekarza.

Drzwi zamknięte

Wizyta w ośrodku okazała się jednak nie tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Drzwi ośrodka zostały dosłownie zamknięte przed ciężarną. Powód, nikab. Zgodnie bowiem z  przepisami, które weszły w życie 1 sierpnia 2019 roku w placówkach takich jak ośrodki służby zdrowia, urzędy, szkoły czy w komunikacji miejskiej wprowadzono zakaz zakrywania twarzy. Tyczy się to szalików, kominiarek, masek, ale także również burek i nikabów. W wielu miejscach jest to martwy przepis, ponieważ przewoźnicy czy lekarze uważają, iż ciągłe egzekwowanie prawa byłoby swoistym przerostem formy nad treścią paraliżującym prace. Niemniej jednak, jak dobitnie pokazuje przypadek w Almere, są miejsca, gdzie litera prawa jest wykonywana z całą starannością.

Najnowsze wiadomości z Holandii przekazane między innymi przez Brandpunt+ wskazują, iż ledwo stojąca na nogach kobieta musiała zostać przed drzwiami. Na nic zdały się tłumaczenia, iż źle się czuje, a jest w ciąży. Ochrona powoływała się na ustawę i umywała ręce, widząc nie tyle człowieka co paragraf.

 

Może wejść

Drzwi otwarły się dopiero, gdy kobieta między innymi z racji na dobro dziecka, zdecydowała się zgrzeszyć i pokazać twarz. Wtedy to ochrona wpuściła ja do budynku. Lekarz pierwszego kontaktu badający kobietę stwierdził, iż 22-latka ma zapalenie wyrostka robaczkowego, a jej stan zagraża życiu. Kobietę jeszcze wieczorem przyjęto na oddział szpitalny, a następnego dnia rano poddano operacji.

Przeprosiny

Nagłośnienie sprawy przez Brandpunt+ spowodowało, iż szpital oficjalnie przeprosił za incydent. Władze szpitala stwierdziły, iż nie powinno odmawiać się chorym możliwości wstępu do budynku. Władze placówki wiedzą, że popełniły błąd. Wskazują jednak na przepisy prawa, które niejako zobowiązują do takiego działania. Dodają również, iż w Flevo wszyscy pacjenci są mile widziani. Dla kadry nie ma tam znaczenia rasa, płeć czy wyznanie.

 

Problem polityczny

Kobieta wyzdrowiała, jej nienarodzonemu dziecko też nic się nie stało. Najnowsze wiadomości z Holandii nie mówią nic o sprawie ochroniarzy, którzy nie wpuścili jej do budynku. Nie wiadomo więc, czy ponieśli jakąś karę za działania zgodne z literą prawa. Cały incydent dla samej poszkodowanej, jak i dla wielu przeciwników sierpniowej ustawy to jednak przysłowiowa „woda na młyn”. Społeczność muzułmańska wskazuje, iż przepis jest praktycznie martwy, a czasem jego interpretacja i implementacja w danej placówce zależy od podejścia poszczególnych jednostek. To zaś jest bardzo niebezpieczne, bo w zaistniałej sytuacji nie ma stałości. Oznacza to, iż w szpitalu czy szkole jednego dnia przepisy te mogą obowiązywać, drugiego nie. Z tego też względu, by uniknąć nieporozumień takich jak właśnie w Almere, należałoby wycofać ustawę.