Bezdomni decyzją władz wyrzuceni na bruk

W lasach okalających Ede znów można spotkać bezdomnych, usiłujących związać koniec z końcem na prowizorycznych obozowiskach. Wszystko to efekt decyzji władz samorządowych, które postanowiły, nie bacząc co zrobią bezdomni z Polski i innych krajów Europy Środkowej, zamknąć stworzone specjalnie dla nich schronisko.

Schronisko na Nieuwe Kazernelaan to był bardzo specyficzny obiekt. Przebywały w nim osoby, które bez dwóch zdań potrzebowały pomocy, ale które również miały nie po drodze z typową opieką społeczną w Niderlandach. Wśród tamtejszych lokatorów znajdowali się ludzie z problemami psychicznymi, czy w większym lub mniejszym stopniu uzależnione od tej, czy innej używki. Dla tego typu osób zwykłe przytułki są zamknięte. Nikt nie przyjmie człowieka pod wpływem alkoholu czy kogoś, kto rozmawia sam ze sobą. Mimo, iż ludzie ci potrzebują pomocy, regulaminy zabraniają dawania noclegu takim osobom w trosce o dobro ośrodka i jego mieszkańców. Co więc zrobić z ludźmi wyrzuconymi na margines marginesu?

W lecie bezdomni jakoś sobie radzą. Problem pojawia się, gdy temperatura spada w okolice zera. Nie można bowiem zamknąć przed nimi drzwi i pozwolić im zamarznąć. W ten sposób, pod koniec 2019 roku powstało coś, co nazwano „schroniskiem ratunkowym”. Konstrukcja zbudowana z ocieplonych kontenerów mieszkalnych miała zapewnić tym ludziom przynajmniej podstawowe schronienie przed zimnem.

 

Eksmisja bezdomnych

W połowie sierpnia, obiekt ten będący cały czas budynkiem tymczasowym, został zamknięty. Bezdomni znów stracili dach nad głową. Większość z nich bowiem pomimo ciepłej wiosny i lata została w czymś, co czasem sami nazywali „schronem” lub namiastką domu. Teraz zaś musieli wrócić na ulicę, bez jakiegokolwiek wsparcia w tej sytuacji.

 

Pastor

Polakom, Rosjanom i przedstawicielom innych narodowości próbuje w tej sytuacji pomóc Pastor Max. To lokalny człowiek-instytucja, który stara się z całych sił pomagać biednym i potrzebującym. Jakiś czas temu zasłynął kuponami dla bezdomnych do stołówek, zamiast jałmużny często przepijanej przez bezdomnych. Teraz wraz ze swoją fundacją, założoną dekadę temu, rozdaje namioty i śpiwory wyrzuconym na bruk. Jak sam mówi, dzięki temu będą mogli przynajmniej schronić się przed deszczem.

 

Niedowierzanie

Również inni działacze prospołeczni patrzą z niedowierzanie na to, co się stało. Nie rozumieją, jak można było postąpić z ludźmi jak ze śmieciami i ot, tak ich wyrzucić. Należało znaleźć dla nich inne miejsce zakwaterowania.

Z drugiej strony Armia Zbawienia wskazuje, że jest to problem strukturalny. W całej Holandii istnieje poważny problem z tymi ludźmi. Nie są to klasyczni bezdomni, którzy mogą wejść do schroniska. Wielu z nich uważając, iż wszystko to, co się stało to ich wina i zasługują na ten los, odmawiają pomocy. Pomoc ta czasem jednak, tak jak w zimie, jest po prostu niezbędna.

 

Dotacja

Ede odpowiada, iż to nie jest tak, że ludzie ci zostali z niczym. Samorząd złożył projekt na remont byłych budynków Armii Zbawienia, by przerobić je na schronisko. Dotacja ma wynieść 4,6 miliona euro. Będzie ona jednak dostępna najwcześniej w 2021 roku.

Do tego czasu jak zauważa pastor, może się okazać, iż części bezdomnych nie uda się już pomóc. Mogą choćby nie przeżyć zbliżającej się zimy.