Belastingdienst znów ściga płatników

Nie oddają długów, bo nie ma komu ich ścigać

Wszystko, co dobre szybko się kończy. Powiedzenie to może dotyczyć zarówno ulubionych lodów, jak i polityki holenderskiej administracji podatkowej i celnej. Belastingdienst zaczyna znów ścigać osoby zalegające z płatnościami podatkowymi. Fiskus bowiem od marca ubiegłego roku w dużej mierze wstrzymał te działania z powodu kryzysu koronowego. Teraz jednak „wakacje podatkowe” się skończyły i urząd znów wysyła listy z powiadomieniem o zaległych płatnościach i obowiązkiem uregulowania zaległości.

rozliczenie podatku z Holandii

Koniec wakacji

Co by nie mówić o Belastingdienst i jego wpadkach, w ostatnim czasie urzędnicy zachowali się wyjątkowo proobywatelsko. W ciągu ostatniego półtora roku wiele postępowań, mających na celu ściągnięcie zaległości finansowych, zostało wstrzymanych. Urzędnicy nie wysyłali pism ponaglających i grożących sankcjami. Wszystko, by pomóc osobom fizycznym i firmom w czasie epidemii. Rozumieli bowiem, iż w skutek kryzysu gospodarczego, który przyszedł wraz z pandemią, wielu ludzi i przedsiębiorców nie ma środków na życie, a co dopiero mówić tu o spłacie zaległego podatku lub rozliczenia finansowego. W ostatnim czasie sytuacja jednak się zmieniła. Niderlandzka gospodarka nabrała rozpędu, dlatego też Belastingdienst zdecydował się, by od tego miesiąca znów wysyłać powiadomienia z wyprzedzeniem mówiące o konieczności rozliczenia się, a także  przypomnienia o zaległych płatnościach. Pisma egzekucyjne trafią zaś do skrzynek uchylających się od rozliczenia z państwem od stycznia 2022 roku.

Jak wskazują urzędnicy: „Restrykcyjne środki koronacyjne zostały teraz złagodzone, a życie gospodarcze niemal wszędzie zaczyna się od nowa. Dlatego stopniowo rozpoczynamy od nowa prace naprawcze (łatanie dziur w budżecie z tytułu niezapłaconego podatku – red.)”

Pół miliona listów

Belastingdienst planuje wysłać pół miliona listów do przedsiębiorców i osób fizycznych zalegających z płatnościami, którzy nie poprosili urzędu o ich odroczenie np. z racji na kryzys i trudną sytuację finansową. Pismo to jest swoistego rodzaju „żółtą kartką”, ostrzeżeniem. Jeśli adresat nie ureguluje należności w podanym tam terminie, może spodziewać się kary. „Czerwona kartka”, jak wspomnieliśmy wyżej, przyjdzie w styczniu przyszłego roku. Oprócz nakazu egzekucji środków, z tytułu niezapłaconego podatku, płatnik będzie musiał liczyć się również z karą urzędową za uchylanie się od ustawowego obowiązku.

 

Telefon od urzędników

W działaniach Belastingdienst po pandemii pojawi się jednak pewne novum. Urzędnicy mają dzwonić do płatników, którzy otrzymali trzy lub więcej pism dotyczących zaległości pod jeden i ten sam adres. Ludzie ci mogą zostać wezwani przez urzędników do siedziby skarbówki. Wszystko po to, by wyjaśnili, dlaczego nie uregulowali długów. Wizyta ta nie ma być jednak formą kajania się podatnika, a rzeczową rozmową, mającą na celu wypracowanie wspólnej drogi wyjścia z problemu.