Atakując żonę piłkarza chcieli wpłynąć na wynik meczu?

atakują żonę piłkarza gdy ten jest ma meczu

Czy zawodowy piłkarz może rzucić wszystko na chwilę przed meczem i pędzić do domu niemal na złamanie karku zostawiając swoją drużynę? Tak, są bowiem rzeczy ważne i ważniejsze. Zwłaszcza gdy ma miejsce taka sytuacja jak ta, która spotkała napastnika PSV Erana Zahaviego w miniony weekend.

Zahavi nie spędzał niedzieli ze swoją rodziną. Piłkarz był w Tilburgu, szykując się tam na wyjazdowy mecz z Willemem II. W pewnym momencie jeden telefon sprawił, iż mężczyzna w trybie natychmiastowym zdecydował się wrócić do swojego domu w dzielnicy Buitenveldert, w Amsterdamie. Napastnik nie mógł postąpić inaczej, gdy życie jego żony i dzieci było zagrożone.

 

Napad

Dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego, w domu piłkarza zadzwonił dzwonek do drzwi. Gdy podeszła do nich  żona zawodnika PSV zobaczyła, że na ganku stoją kurierzy/listonosze. Niewiele myśląc, otwarła zamek i uchyliła drzwi, aby odebrać pocztę. W tym momencie pocztowcy wdarli się do środka. Pchnęli kobietę na ścianę i zagrozili bronią palną. Kilka minut później przerażona Shay Zahavi i trójka jej dzieci siedzieli związani w domu. Mając zaklejone usta taśmą i nie mogą krzyknąć, patrzyli tylko, jak rabusie plądrują ich dom, miejsce, w którym mieli czuć się swobodnie i bezpiecznie. Gdy napastnicy zabrali wszystko, co było dla nich wartościowe, uciekli.

Policja o całym zdarzeniu dowiedziała się dopiero kilka minut przed 16. Wtedy to wiadomość o napadzie dotarła też na stadion do przygotowujących się do wyjścia na murawę zawodników. Informacja nie tylko zmroziła Zahaviego, ale i cały zespół. Nie było mowy, by piłkarz zagrał. Pozwolono mu jechać czym prędzej do domu. Gdy napastnik był w drodze, w niebo wzbił się policyjny helikopter, a patrole z psami przeszukiwały okolicę Buitenveldert licząc, iż uda się odnaleźć trop sprawców napadu. Niestety nie przyniosło to pożądanych rezultatów.

Motyw klubowy?

Jak przekazali zawodnicy PSV, przez cały czas myśleli o sytuacji ich kolegi. Byli nią zszokowani i wściekli. Ta wściekłość dodawała im motywacji. Chcieli wygrać dla Erana. Pokazać, iż tego typu wydarzenia nie potrafią ich złamać. Jeśli więc przestępcom chodziło o to, by nadszarpnąć morale drużyny i pozbawić ich jednego z podstawowych graczy, plan się nie powiódł. Zahavi faktycznie nie zagrał, ale jego klub wygrał spotkanie dwa do zera.

 

Idealny cel

Eksperci kryminalistyki wskazują jednak, iż działanie to wcale nie musiało mieć celu związanego z footballem. Dla złodziei piłkarze to bowiem idealne cele. Wiadomo, kiedy są w domu, a kiedy nie. Podczas meczów wyjazdowych zwykle kibicuje im rodzina. Ponadto dzięki mediom społecznościowym często można poznać rozkład domu i zlokalizować warte kradzieży sprzęty. Tych zresztą nie brakuje. Zarobki piłkarzy pozwalają bowiem na dostatnie, luksusowe życie. Sam zawodnik uważa jednak, iż to, co się stało, wykracza daleko poza zwykłą kradzież i liczy, że uda się złapać sprawców. Ci zaś jak zeznała żona zawodnika, mieli mieć około 20 lat i 170 centymetrów wzrostu. Policja prosi więc wszystkich świadków, którzy widzieli w Buitenveldert taką podejrzaną dwójkę o zgłaszanie się na komendę.