Atak na polski sklep, nowe informacje

Strzały w hotelu w Schiedam

Sprawa ataku, podczas którego ostrzelano polski supermarket, robi się coraz bardziej zagmatwana. W grę zaczęły bowiem wchodzić powiązania rodzinne, zdrada i chęć odebrania sobie życia z racji postawienia się przeciw rodzinie.

Jakiś czas temu policji udało się aresztować 21-letniego mężczyznę. Człowiek ten miał być kierowcą napastnika podczas ataku na sklep z polskimi produktami w Rotterdam-West. Człowiek ten po trafieniu na dołek zaczął współpracować z policją. Zatrzymany „wsypał” między innymi swojego przyrodniego brata i jego wspólników. Krótko po złożeniu zeznań targnął się na swoje życie. Czemu to zrobił? Po nieudanej próbie samobójczej stwierdził, iż nie widział innego wyjścia z sytuacji po tym, jak splamił honor rodziny.

 

Atak na sklep

Do ostrzelania polskiego supermarketu doszło 15 marca ubiegłego roku. W witrynach lokalu policja naliczyła pięć przestrzelin. Jak relacjonowali świadkowie, sprawcy otworzyli ogień z pojazdu, a następnie odjechali z miejsca przestępstwa. Postronnym obserwatorom udało się jednak zapisać numer tablic rejestracyjnych auta. W ten sposób szybko namierzyli J.A., ojca dwuletniego dziecka. Został on zabrany z domu swojej dziewczyny. Mężczyzna podjął współpracę z organami ścigania. Jego zeznania, które złożył podczas aresztowania, sprawiły, iż na sali rozpraw zasiadł też jego przyrodni brat i dwie inne osoby zaangażowane w ten atak.

 

Nic nie wiedział

Jak zeznał młody mężczyzna, jego przyrodni brat poprosił go o to, by zabrał go do Franslaan. Gdy przyjeżdżali przy polskim sklepie, krewny siedzący z przodu poprosił go, aby zwolnił. Wtedy osoby  z tylnego siedzenia otworzyły ogień do sklepu. Po kanonadzie brat wrzasnął tylko na kierowcę, by jechał jak najszybciej. Następnie kierowca wysadził swoich pasażerów na Capelle aan den IJssel. Jak wskazał podczas procesu, nie miał pojęcia, że do tego dojdzie. Sam nigdy nie miał problemów z prawem, nie licząc kilku małych, niewinnych wybryków jako dziecko.

 

Wyrok

Za udział w ataku, prokuratura chce dla 21-latka kary 90 dni więzienia, z czego 42 zostały mu warunkowo zawieszone. Wszystko dlatego, iż 48-dni mężczyzna przebywał już w celi. Chodzi o to, by w przypadku skazania J.A. nie musiał wracać do więzienia.
Prokurator obszedł się z mężczyzną w miarę łagodnie. Tego samego nie można powiedzieć jednak o życiu. Próba samobójcza z racji doniesienia na rodzinę i całkowite odwrócenie się od niego brata to dużo boleśniejsze konsekwencje współpracy z policją.
Nie wiadomo również, czy zleceniodawcy ataku i wspólnicy przyrodniego brata J.A., nie będą chcieli się na nim zemścić.

 

 

Źródło:  Ad.nl