Atak na policjantów w Twente

Holenderscy policjanci muszą na służbie być w pełnej gotowości. Nigdy nie wiadomo, czy podczas zwykłej interwencji ktoś nie wyciągnie broni i ich nie zaatakuje. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w niedziele, w Oldenzaal, w Twente.

Podczas patrolu policjanci zobaczyli podejrzany samochód. Auto poruszało się w normalnym ruchu ulicznym, pomimo tego, iż jego właściciel, według policyjnych danych, zmarł dwa lata temu. Wszystko wyglądało więc na to, iż funkcjonariusze mają do czynienia z pojazdem „duchem”, który nadal jeździ się po drogach, ale jest w użytkowaniu nieznanych osób. Pojazdy takie bardzo często wykorzystywane są do wszelkiego rodzaju przestępstw, dlatego mundurowi postanowili pojechać za nim i porozmawiać z jego kierowcą.

Wielkie M

Okazało się, iż jazda za podejrzanym samochodem nie trwała zbyt długo. Auto zjechało do pobliskiego McDonalda i podjechało pod okienka McDrive, by odebrać zamówione kanapki.

Gdy policjanci podeszli do samochodu okazało się, iż podróżuje nim kobieta wraz z jej nieletnią córką. Funkcjonariusze poprosili, by matka wysiadła z samochodu. Na zewnątrz kobieta została poinformowana o śmierci właściciela pojazdu i poproszona o wyjaśnienie całej sprawy. W odpowiedzi na zarzuty dotyczące jazdy „pojazdem widmo” zatrzymana wskazała, iż auto to należy do jej przyjaciela. Podała również komplet jego danych, który był wystarczający do identyfikacji. Sprawa wydawała się więc zakończona. Niemniej jednak policjantom wyraźnie coś nie pasowało. Zachowanie kierującej było dość specyficzne. Wydawało się, iż rozmówczyni ukrywa coś przed funkcjonariuszami. Policjanci poprosili więc ją, by poddała się standardowemu badaniu alkomatem. Ta prosta czynność okazała się jednak dla kobiety zbyt trudna. Prowadząca kilkukrotnie krztusząc się i udając problemy, sabotowała działanie alkomatu. W końcu jednak po wielu próbach funkcjonariuszom udało się wykonać miarodajne badanie. Wynik wykazał 1,5 promila alkoholu we krwi. To zaś poziom blisko trzykrotnie przekraczający dopuszczalne ilości dla doświadczonego kierowcy.

Zatrzymanie

Tak duża ilość spożytego trunku poskutkowała tym, iż funkcjonariusze postanowili zatrzymać kobietę, która podróżując pijana z małoletnią córką, narażała ją na niebezpieczeństwo. Niestety kobieta nie dawała za wygraną i nie chciała udać się z policją. Gdy słowa okazały się zbyt słabe, policjanci zagrozili, iż będą musieli użyć w stosunku do pijanej siły. To jednak również nie poskutkowało.

Gdy sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, do akcji weszła nastoletnia córka. Jej również nie podobało się to, iż jej matka ma trafić na dołek. Dziewczyna chwyciła za „broń” wycelowała i chwilę później policjant zalał się nie krwią, a mlecznym szejkiem, który rzucony z całej siły rozlał się na mundurze funkcjonariusza. Nastolatka kontynuowała atak. W ruch poszły zamówione kanapki, napoje, frytki, a nawet same papierowe torby.

Straty

Z racji zaciekłości ataków policjantom nie udało się skorzystać z podawanej w locie przekąski. Gdy zaś dziewczynie skończyła się „amunicja”, również poddała się funkcjonariuszom. Jej matkę, z racji jazdy po pijaku i stawiania oporu podczas zatrzymania, czeka poważna rozmowa z prokuratorem, a być może i sprawa w sądzie. Nastolatka zaś również nie uniknie kary. Za atak na funkcjonariuszy tak śmiercionośną, pełną cukru, niezdrowych tłuszczów i cholesterolu bronią czekać może ją kilkanaście godzin prac społecznych.