7 grzechów głównych busiarzy i ich pasażerów.

Ostatnie tragiczne wydarzenie na polskich, niemieckich i holenderskich autostradach każą się zastanowić nad bezpieczeństwem jazdy popularnymi busikami. Nasza redakcja stworzyła listę 7 grzechów głównych kierowców busów, firm przewozowych, jak i samych pasażerów, których efektem często są tragiczne wypadki.

Każdego dnia busy przewożą tysiące pasażerów z i do Holandii. Praktycznie każdy z nas pracując kiedyś w krainie tulipanów, spotkał się z tą formą transportu. Przejazd z Polski do Holandii popularnym Transit’em czy Traffic’iek oferują nie tylko firmy przewozowe, ale i same biura pośrednictwa pracy, tworząc z tego wartość dodaną do proponowanej umowy. Nie zawsze jednak podróż ta przebiega tak, jakbyśmy tego chcieli. Czasem problemem są irytujący współpasażerowie, innym razem korki na drodze, czasem jednak splot nieszczęśliwych wypadków doprowadza do sytuacji, iż niektórzy już nigdy nie wracają do domu. Oto 7 grzechów głównych nie tylko kierowców busów, ale całego transportu tego typu.

  1. Czas to pieniądz -pośpiech

W XXI wieku każdemu gdzieś się spieszy. Dotyczy to zarówno pasażerów, jak i kierowcy busa. Ten bardzo często, by nadrobić stracony czas przez spóźnialskiego pasażera czy korek na drodze, zbyt mocno dociska pedał gazu. Pojazd jedzie szybciej, niż przewidują przepisy. Czasem nie ma to złych konsekwencji. Innym razem kierowca pada „ofiarą” policji. Wtedy pojawia się stres i nierzadko nerwowe liczenie punktów. Niekiedy jednak te kilka kilometrów więcej decyduje o życiu i śmierci, zdrowiu i kalectwie. Wszystko w imię zasady rozkład musi się zgadzać, bo czeka kolejny kurs.

  1. Jam jest Pan na drogach – pewność siebie

Grzech ten tyczy się tak samo kierowców tirów, jak i busów. Nadmierna pewność siebie zgubiła już niejednego. Nie ma tu znaczenia, iż trasę tę pokonywało się setki razy. „Droga jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz”, można by rzec, parafrazując pewną znaną filmową postać. W takiej sytuacji zbyt pewna jazda, do której można zaliczyć np. siedzenie na zderzaku lub wciskanie się między inne pojazdy, może skończyć się utratą kontroli nad pojazdem i dachowaniem w przydrożnym rowie.

 

  1. Nadczłowiek - zmęczenie

Kierowca jest tylko człowiekiem. Tak jak inni ludzie odczuwa on zmęczenie, senność. Niestety mała firma transportowa to nie potężny przewoźnik autobusowy. Właściciel nie może wiec wysyłać dwóch kierowców. To zaś często powoduje, iż pasażerowie jadą z przemęczonym kierowcą, któremu szczególnie nad ranem, oczy dosłownie się kleją. Gdy zaś powieki zamkną się na kilka sekund przy prędkości powyżej 130 km/h, o wypadek nietrudno.

Grzech ten tyczy się nie tylko samych właścicieli firm, którzy zmuszają kierujących do pracy ponad siły, ale również pasażerów. Ilu z nas wybrałoby bowiem bilet o 50-70 zł droższy za przejazd tylko po to, by kierowca miał swego zmiennika? Nikt o tym nie myśli. Płacimy i wymagamy przywiezienia pod dom, szybkiej jazdy za najniższą możliwą cenę.

  1. Oszczędności – stan techniczny pojazdów

Z kosztami związane są nie tylko kwestie niedoboru kierowców. Nierzadko firmy oszczędzają również na pojazdach. Co jakiś czas słyszy się o „lewych” przeglądach busów mających wozić ludzi. Niektórzy jadąc, słyszszą np. dziwne stuki zawieszenia. Policja wielokrotnie już też zatrzymywała dowody rejestracyjne za np. zużyte opony czy inne usterki znalezione podczas kontroli.

W niektórych firmach zasady są proste. Pojazd ma mieć piękne, pachnące wnętrze, bo to widzą klienci. To, że hamulce i opony są do wymiany, to wiedzieć ma tylko kierowca, który powinien hamować wcześniej.

  1. Używki – chemia za kierownicą

"Dziś muszę dojechać z Białego Stoku do Eindhoven, zbierając pasażerów po drodze. Potem 4 godziny przerwy i droga powrotna". O takiej sytuacji usłyszeliśmy od jednego z kierowców małych firm przewozowych ze wschodu Polski. By wygrać ze zmęczeniem, ludzie ci sięgają po używki. Biały proszek pobudza, ale niszczy organizm. Zawał lub udar za kierownicą busa pełnego ludzi zagraża bezpieczeństwu już nie kierowcy, ale i jego pasażerów.

  1. O krok od tragedii - pasy

Ten grzech dotyczy pasażerów. W każdym busie obowiązkowe są pasy przez całą podróż. Przyznajmy się jednak szczerze. Ile razy wracając do Polski z kontraktu, myśląc już tylko o urlopie spędzonym z rodziną, odpinamy pasy, by jechało nam się wygodniej. Działania takie nie mają żadnego znaczenia, aż do momentu wypadku. Wtedy to, zamiast odwiedzać tatę lub mamę w szpitalu, dzieci idą płacząc, za trumną na cmentarzu.

  1. Lenistwo – door to door

Człowiek jest z natury leniwy. Lubimy więc być zawożeni od drzwi do drzwi. Dlatego też wybieramy często najtańsze oferty typu "door to door". Problem jednak w tym, że zanim kierowca zbierze wszystkich pasażerów, potrafi minąć czasem nawet kilka godzin. To zaś potęguje już opisane wyżej zmęczenie kierowcy, który przez nas musi dodawać sobie kilometrów. Wiadomo. Jeśli dana opcja jest w ofercie przewoźnika to, czemu jej jednak nie wymagać. Pamiętajmy jednak, iż kierowca też jest człowiekiem. Widząc, że opada z sił, sami zaproponujmy mu postój, by odpoczął. Czasem bowiem warto spóźnić się, ale dojechać niż nie dojechać wcale. Ponadto kierowca będzie bardziej skłonny do odpoczynku, kiedy zgodę na to wyrażają pasażerowie, niż w przypadku gdy ci nerwowo będą stukać w tarczę zegara, mówiąc o 10-minutowym opóźnieniu.

 

A Wy znacie jeszcze jakieś grzechy i grzeszki firm przewozowych albo nas samych, pasażerów? Podzielcie się nimi w komentarzach.

 

Interesują Cię najnowsze wiadomości z Holandii? Sprawdź, co jeszce przygotowaliśmy dla Ciebie w naszym serwisie.