6-latka rozszarpana żywcem w Kaatsheuvel
Spokój czwartkowego wieczoru w Kaatsheuvel w Brabancji przerwał przeraźliwy krzyk dziecka, głośnie wrzaski ludzi i warczenie psów. Chwilę potem dało się słyszeć płacz, który szybko zagłuszyły sygnały karetek i dźwięki śmigłowca ratowniczego. Wszystko to efekt ataku rottweilerów na małą, bezbronną dziewczynkę.
Kaatsheuvel w Brabancji, to nieduża spokojna miejscowość jakich wiele w Holandii. Sąsiedzi znają się dobrze, tworząc zwartą, lokalną społeczność. Są mili i życzliwi względem siebie. Obecnie wielu z nich nie może zrozumieć tego, co stało się w czwartek. Wtedy to 6-letnią dziewczynkę miały napaść dwa psy i dotkliwie ją pogryźć.
Atak
Gdy pies zaatakował dziewczynkę na całej ulicy słychać głośny, przerażający krzyk dziecka i złowrogie ujadanie psów jednego z mieszkańców. Świadkowie mówili, iż dwa rottweilery rzuciły się na 6-latkę. Zaczęły gryźć i szarpać małe ciałko rozrywając je praktycznie na strzępy. Na szczęście momentalnie zareagował właściciel czworonogów, który rzucił się ratować dziecko. Również sąsiedzi mieli za nic obostrzenia związane z COVID-19 i pobiegli z pomocą. W ruch poszły nogi, ręce, torby i wszystko, co było pod ręką. Wkrótce kły puściły. Jeden z psów, uduszony przez tłum, leżał na ulicy obok wykrwawiającego się dziecka.
Akcja ratunkowa
Na miejsce zdarzenia natychmiast zadysponowano karetkę pogotowia, śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego oraz policję. Zadaniem funkcjonariuszy było zatrzymanie właściciela psów oraz ustalenie, czy zwierzęta biegały luzem, czy były na smyczy. Policja miała też zneutralizować drugiego rottweilera, jeśli ten okazałby się niebezpieczny. Do tego ostatniego jednak nie doszło. Pies był spokojny i znajdował się pod baczną opieką właściciela, a później członków jego rodziny.
Gdy policjanci przesłuchiwali mężczyznę, medycy walczyli o życie dziecka. Szybko zapadła decyzja, by 6-latkę zabrać transportem lotniczym do szpitala.
Pies zaatakował dziecko
Piątek przyniósł nowe informacje w sprawie. Policja wykazała, iż żaden z psów nie był na smyczy. Oficerowie stwierdzili również, iż dziecko pogryzło tylko jedno ze zwierząt. Drugie szczekało, ale zachowało bezpieczny dystans, nie było agresywne. Czemu zwierzęta znalazły się wolno na ulicy?
Ustalenia wskazują, iż doszło do nieszczęśliwego wypadku. Rottweilery były na podwórku, ale ktoś nie domknął furtki i zwierzęta uciekły na ulicę. Tam młodszy czworonóg zaatakował dziecko. Nie wiadomo nawet czy dziewczynka sama nie otwarła im furtki, chcąc bawić się ze „zwierzaczkami”.
Jest lepiej
Wczorajszy dzień przyniósł też pozytywne informacje ze szpitala. Stan malutkiej ofiary jest ciężki ,ale stabilny. Lekarze mówią, iż jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Być może dzięki tym informacjom rodzice 6-latki nie zdecydowali się zgłosić właściciela psów na policję i rozpocząć procedury karnej.
Obecnie ważą się losy drugiego rottweilera. Pies ten nie był agresywny. Po tym, co się stało, jego właściciel zapowiedział jednak, iż zwierzę nie wróci do domu. Być może trafi do rodziny gdzieś na wsi lub zostanie uśpione.
Instynkt
W obronie zwierzęta stają behawioryści. To, iż pies zaatakował dziecko z taką agresją, zdaniem ekspertów nie było tylko winą zwierzęcia. Te bowiem kierują się instynktem i są przewidywalne. Być może mała dziewczynka, nieświadoma zagrożenia, drażniła czworonoga. Być może również zaczęła uciekać przed nim. W takiej sytuacji górę wzięły instynkty i rottweiler potraktował dziecko jak ofiarę. Coś, co trzeba upolować i rozszarpać. Jak bowiem zaznaczają eksperci, zwierzę nigdy nie atakuje pierwsze bez przyczyny.