500 wypadków jednej nocy w Holandii

ponad 500 wypadków w jedną noc w Holandii

W niedzielę prosiliśmy Państwa o rozwagę na drogach. W całym kraju obowiązywał bowiem kod pomarańczowy z racji na bardzo trudne warunki pogodowe. Z powodu bowiem padającego, marznącego deszczu wiele dróg zamieniło się w lodowiska. Nie do każdego jednak owe ostrzeżenia dotarły. Nie każdy potrafił zachować się należycie na drodze. W efekcie była to jedna z najbardziej pracowitych nocy dla służb drogowych i policji w tym roku. Odnotowano bowiem ponad 500 wypadków i kolizji.

Śliskie drogi w nocy z niedzieli na poniedziałek doprowadziły do prawie 500 wypadków, stłuczek i kolizji. Tłumy pojawiły się również na izbach przyjęć holenderskich szpitali. Nie tylko bowiem kierowcy tracili przyczepność. Z tych samych powodów na odziały ratunkowe, zgłaszali się ci, którzy to łamali ręce, nogi i skręcali kostki i kolana, gdy chodnik nagle okazywał się lodowiskiem.
Było tak ślisko, iż służby lotniska Schiphol zdecydowały się nawet na zamknięcie jednego pasa startowego, a KNMI zastanawiał się nad wprowadzeniem kodu czerwonego.

 

W poniedziałek po godzinie 6 rano w Holandii wrócił kod żółty i zielony (w zależności od prowincji). Później z nadejściem południa śliskość została już tylko i wyłącznie nieprzyjemnym wspomnieniem, a czasem także pamiątką w postaci gipsu czy kosztownej wizyty u mechanika samochodowego.

 

Ograniczenia

Z racji warunków służby wprowadziły na wielu autostradach ograniczenia do 70, a czasem nawet 50 kilometrów na godzinę. To jednak nie pomogło. Tylko tej jednej nocy, zgłoszono ponad 500 wypadków. Czy tu dużo? W zwykłą noc z niedzieli na poniedziałek przydarza się od 10 do 15 wypadków.
Wśród owych 500 incydentów prym wiodły na szczęście tylko najechania na pojazd poprzedzający i wypadnięcia z drogi. Rijkswaterstaat nie podał, by doszło do wypadków śmiertelnych z racji oblodzonej nawierzchni.

Priorytet

Jak wskazuje policja, jej telefon również był rozgrzany do czerwoności. Oficerowie musieli w pewnym momencie wprowadzić gradację zgłoszeń. W pierwszej kolejności patrole były wysyłane do wypadków, gdzie byli ranni.
Zresztą funkcjonariusze jeździli nie tylko do wypadków. Mundurowi pomagali drogowcom zamykać niektóre odcinki i wyznaczać objazdy z racji kolizji. Taka sytuacja miała miejsce między innymi na: A4, A15, A20 i A58.

 

Najgorsze za nami

Tak jak pisaliśmy wyżej, w poniedziałkowe południe sytuacja wróciła już do normy. Najgorsze już za nami. Nadal trzeba jednak uważać. Pogoda potrafi być zdradliwa, a gołoledź może, przy temperaturach oscylujących w granicy zera, czaić się wszędzie.

 

 

Źródło:  Ad.nl