5 pomysłów jak zabezpieczyć swój e-rower
Rowery elektryczne są bardzo popularnym środkiem komunikacji w Holandii. Z każdym miesiącem w taką wspomaganą wersję dwóch kółek zaopatruje się coraz więcej mieszkańców krainy tulipanów, w tym i żyjących tam na co dzień Polaków. Sprzęt ten jednak jest również wyjątkowo pożądany przez złodziei. Co zrobić, by nie stracić, wartego czasem nawet kilka tysięcy euro, jednośladu?
Jak podają holenderskie służby, w ostatnim roku w Niderlandach skradziono 22 593 rowery elektryczne. Jest to liczba czterokrotnie przewyższająca liczbę skradzionych samochodów. Czemu? Jednoślad jest dużo prościej ukraść i ukryć a często potem również wywieźć za granicę i sprzedać gdzieś na aukcji internetowej lub giełdzie. Czy jest możliwość uchronić się przed kradzieżą?
Nierówny wyścig
Producenci zabezpieczeń i złodzieje toczą od wielu lat nierówną walkę. Mrzonką jest całkowite zabezpieczenie roweru przed kradzieżą. Musielibyśmy go bowiem trzymać w domu, zamknięty pod kluczem, licząc na to, iż nikt nam nie włamie się do budynku. Jeśli bowiem złodziej chce to i tak ukradnie jednoślad tak samo jak samochód. Sęk jednak w tym, iż ową kradzież możemy mu maksymalnie utrudnić. Możemy podjąć szereg czynności wydłużających cały proces lub zwiększających ryzyko wykrycia, tak że złodziej, bojąc się ewentualnego przyłapania, stwierdzi, iż zysk jest niewspółmierny do podejmowanego ryzyka.
Jak zminimalizować ryzyko
Zanim przejdziemy do metod zabezpieczenia jednośladu, przypominamy, że w Holandii wielu ubezpieczycieli oferuje produkty właśnie dla właścicieli rowerów elektrycznych. Zakładając, iż szacunkowo „elektryk” kosztuje około 2500 euro, warto nabyć za kilkadziesiąt euro rocznie ubezpieczenie, zwracające nam koszty jednośladu w przypadku ewentualnej kradzieży. Decydując się jednak na taką polisę, trzeba pamiętać, że aby ubezpieczyciel wypłacił pełną kwotę, należy podporządkować się jego wytycznym, w tym dotyczącym zabezpieczenia, zapięcia roweru. Bez tego możemy zapomnieć o pieniądzach z polisy.
1. Zamek
Gdy wspomnieliśmy już o zapięciach, warto właśnie na nich skupić się na samym początku. Ringsloten, czyli coś, co na język polski można przetłumaczyć jako zamek ramowy, to rodzaj zapięcia montowanego na stałe na ramie, który po zamknięciu zapobiega obrotowi koła. Jest to dość proste i wygodne rozwiązanie. Wato jednak zwrócić uwagę na atesty. Najlepiej szukać sprzętów posiadających certyfikat Fundacji ART, które posiadają co najmniej dwie gwiazdki. Czym są owe gwiazdki? To klasy bezpieczeństwa. Im jest ich więcej, tym bardziej odporne jest zapięcie. Ma mocniejszy zamek, wykonane jest z twardszej stali itd.
2. Dodatkowe zamknięcie
Opisywany wyżej zamek sprawi, że nikt nie odjedzie na Twoim rowerze. Każdy nadal może go jednak wziąć pod pachę i się z nim oddalić lub schować go do bagażnika furgonetki. Warto więc nabyć jeszcze jedno, bardziej klasyczne zapięcie, w postaci zamka łańcuchowego lub składanego. Stalowe linki raczej się nie sprawdzają, ponieważ złodziej dysponujący odpowiednimi kleszczami bardzo szybko je przetnie. Więc co wybrać? Łańcuch czy zapięcie zrobione z nitowanych, składanych metalowych pasków? To już wiele zależy od samego użytkownika. Im bardziej masywne zapięcie, tym trudniejsze do pokonania dla złodzieja. Niestety również i cięższe dla rowerzysty.
3. Dodatkowy zamek
Gdy wybierzemy łańcuch, możemy pokusić się o jeszcze jedno rozwiązanie. Czasem bowiem bywa tak, iż najsłabszym elementem zapięcia jest zamek. Grube oczka łańcucha sprawiają, iż przepiłowanie, przecięcie ich zajmuje wiele czasu. Dużo prościej jest za pomocą, np. „polskiego klucza” wyłamać zamek. W przypadku łańcucha możemy założyć na nim dodatkową kłódkę. Co to da? Złodziej będzie miał dwa razy tyle pracy.
4. GPS
Popyt kształtuje podaż. Słowa te dotyczą też zabezpieczeń rowerowych. Wielu producentów zabezpieczeń jak i samych e-rowerów oferuje lokalizatory GPS ukryte gdzieś w jednośladzie, które w razie kradzieży pozwalają zlokalizować pojazd. Rozwiązanie to pozwala więc namierzyć rower z dokładnością do kilku metrów. Informacje te wystarczy więc przekazać policji.
5. Zdjęcia i numery seryjne
Warto również dysponować zdjęciami jednośladu, jego numerami seryjnymi (zarówno ramy, silnika jak i baterii). Warto również w jakiś konkretny, nierzucający się w oczy sposób oznaczyć swój rower. Dobrym pomysłem są na przykład markery UV. Po co to wszystko? Po pierwsze by policja wiedziała, czego ma szukać. Po drugie już wielokrotnie osoby, które straciły swoje „elektryki”, odnajdywały je, np. na platformach sprzedażowych np. Polsce. Jeśli rower wygląda znajomo, warto wtedy dać cynk policji, by go sprawdziła. Przy odrobinie szczęścia promienie UV odkryją wykonany przez nas napis lub potwierdzą się numery seryjne, a wtedy skradziona maszyna wróci do nas.
Bonus
Na koniec rada numer sześć. Czyli mały bonus. Zabezpieczając rower, należy również wyposażyć się w zdrowy rozsądek. Po prostu zostawiając go zastanówmy się, gdzie go stawiamy i do czego go dopinamy. Jeśli będzie to miejsce na całkowitym odludziu, złodziej nie niepokojony przez nikogo będzie miał czas obejść wszystkie nasze zabezpieczenia. Rower możemy też stracić, gdy przypniemy go zapięciem za 500 euro do drewnianej ławeczki, która rozpadnie się od byle kopnięcia. Po co bowiem psuć zamek, skoro można popsuć to, do czego rower jest przypięty. Trzeba więc myśleć o tym co się robi. Jeśli bowiem tego nie zrobimy, to również ubezpieczyciel może nam wytknąć, iż nie byliśmy dostatecznie ostrożni, a wtedy nici z polisy.
Źródło: Nu.nl