5 lat więzienia dla Polki?

Prokuratura domaga się 5 lat pozbawienia wolności dla 31-letniej Polki, która ugodziła nożem o trzy lata od niej starszego mężczyznę w Valkenswaard.

Prokuratura domaga się dla Polki, Eweliny N. 5 lat więzienia za to, iż zaatakowała nożem swojego 34-letniego przyjaciela, w swoim domku na kempingu Bergse Heide w Valkenswaard.

 

Rok wstecz

Całe zdarzenie miało mieć miejsce zeszłego lata. W domku kempingowym para miała pić alkohol. Ten najprawdopodobniej wzbudził agresję u mężczyzny, który wymierzył kobiecie cios. Ta w obawie o swoje życie złapała leżący nieopodal nóż i wbiła go w napastnika. On zaś będąc pod wpływem alkoholu, miał go wyciągnąć i wbić w nogę kobiety, tak by ona również została ranna. Oboje trafili do szpitala.

 

W placówce ochrony zdrowia okazało się jak wielkie szczęście miał 34-latek. Cios był mierzony na ślepo, niemniej jednak mało brakowało, a mężczyzna pożegnałby się z życiem. Ostrze nie wyrządziło większych szkód w jego organizmie, niemniej jednak o milimetry minęło tętnicę. Gdyby doszło do jej przecięcia, pogotowie musiałoby wzywać koronera do domku campingowego.

 

Zeznania

Podczas pierwszych zeznań przed sądem ofiara opowiedziała jednak zupełnie inną historię. Kobieta miała dość często pić i była agresywna. Pewnego dnia będąc pod wpływem, zaatakowała go nożem, dokonując jednego silnego pchnięcia. Potem zaś miała sama siebie zranić w nogę. Wszystko po to, by zdarzenie przybrało formę walki pomiędzy ludźmi. Całą sytuację miał widzieć ponoć jeszcze jeden współlokator.

 

Mężczyznę ruszyło sumienie, czy chce chronić bliską mu osobę, biorąc odpowiedzialność za incydent na siebie?

 

Proces

Wersja o ataku kobiety była rozpatrywana przez sąd przez prawie rok. Po tym czasie ofiara znów pojawiła się w sądzie. Zamiast jednak oskarżać kobietę, wycofała wszystkie zeznania i przedstawiła zupełnie inną wersję wydarzeń, tę którą przywołaliśmy na początku materiału i w której to Polak miał być napastnikiem. Mężczyzna opisał wszystko ze szczegółami. Niemniej przedstawiając swoją historię „zapomniał” o wszystkich niepasujących do niej faktach. Dziwił się również, skąd ich współlokator wziął historię o tym, iż podejrzana sama zraniła się w nogę.

Prokuratura jednak nie dała wiary tym zeznaniom. Śledczy uważa, że pierwsza opisana przez Polaka historia jest tą prawdziwą. Świadczyć mają o tym choćby zeznania znajomych kobiety, którzy zgodnie potwierdzają, iż ma ona problemy z alkoholem. To przez niego straciła dziecko i została wyrzucona z domu przez matkę, a teraz popadła w konflikt z prawem.

Zmianę zeznań oskarżyciel traktuje więc zaś jako niezwykle piękny i romantyczny gest mający pomóc kobiecie. Według niego, to całe pojawienie się po roku i przyznanie do winy spowodowane jest dobrocią serca i być może uczuciem do kobiety, niczym innym.

 

To i tak nic nie da...

Prokuratura zwraca zresztą uwagę również na inny fakt. Lekarze badający Polaków i dokonujący ich obdukcji przychylają się do pierwotnych zeznań mężczyzny. Kobieta nie miała bowiem śladów pobicia. Po drugie, prokuratura uważa, że nawet jeśli pijany 34-latek ją zaatakował, mogła ona odsunąć się lub uciec. 31-latka jednak, zamiast uciekać, wzięła nóż i zaatakowała mężczyznę, co świadczy o ewidentnym przekroczeniu obrony koniecznej i tym, że jest to raczej mało prawdopodobne.

Wyrok

Prokuratura rozpatruje więc tę sprawę jako usiłowanie zabójstwa, ponieważ kilka milimetrów dzieliło mężczyznę od życia i śmierci. Obrona domaga się zaś dalszego śledztwa. Powołuje się bowiem na nowe zeznania mężczyzny i powstałe przez to wątpliwości w sprawie. Te zaś sąd powinien zawsze rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Jaka będzie ostateczna decyzja sądu, czy zakończy on postępowanie? Dowiemy się już niedługo.