4 kilogramy amfetaminy w lodówce Polki z Driebruggen

Piwo jest zakazane, twarde narkotyki są ok

Lodówka studenta świeci pustkami, w babcinej półki uginają się od jedzenia. A co można znaleźć w lodówce Polki mieszkającej w Niderlandach? Okazuje się, iż prawie cztery kilogramy amfetaminy.

Nalot na dom Polki

W domu Katarzyny D., Polki mieszającej w Driebruggen, odnaleziono narkotyki. Funkcjonariusze, dokonując przeszukania nieruchomości, natrafili na niewielkie ilości marihuany w sypialni kobiety. Problem „trawki” stał się jednak małoważny, gdy jeden ze śledczych otworzył zamrażalnik znajdującej się w domu lodówki. Białą substancją, jaką w niej znalazł, nie był śnieg, a zapakowane w szczelnych pudełkach blisko 4 kilogramy amfetaminy.

Holenderscy funkcjonariusze z wydziału narkotykowego dokonali nalotu na mieszkanie Polki i jej chłopaka po anonimowych donosach jakoby w ich czterech kątach na Schoolplaats znajdowało się laboratorium narkotykowe. Tego nie znaleziono. „Biały proszek” jednak sprawił, iż akcja się opłaciła. Podczas nalotu policja nie zatrzymała żadnego z domowników. Polaków nie było w budynku, bo w czasie całej policyjnej obławy znajdowali się oni w naszej ojczyźnie. Po powrocie do Niderlandów na domowników czekała jednak przykra niespodzianka.

 

Proces

Nalot na mieszkanie naszej rodaczki miał miejsce 19 września ubiegłego roku. Sprawa przed sądem toczy się jednak nadal. Prokurator domaga się dla kobiety 10 miesięcy pozbawienia wolności. Polka zapewnia, że jest niewinna.

Podczas rozprawy stwierdziła, iż nic nie wiedziała o zawartości zamrażalnika. Płacząc wyznała, iż nie chce mieć nic wspólnego z narkotykami. Z ich powodu rozstała się z chłopakiem, a kontrabanda zapewne należała do niego.

Prokuratura średnio daje wiarę tym rewelacjom. Wskazuje, iż na pudełkach z narkotykiem i woreczkach znajdowały się odciski palców kobiety.

Katarzyna B. wskazuje jednak, iż jest to możliwe, ponieważ ona używa tego typu opakowań, by przechowywać koraliki. Jej hobby polega bowiem na tworzeniu z tysięcy różnokolorowych paciorków obrazów. W odpowiedzi na wagę, na której rzekomo kobieta miała porcjować narkotyki, stwierdziła, iż używa jej w kuchni, gdy tworzy jedzenie dla często odwiedzających ją gości.

 

Żyć dalej w Holandii

Polka wskazuje, iż to wszystko to jakiś koszmar i nie ma nic wspólnego ze światem przestępczym. Po nalocie policji musiała się przeprowadzić. Straciła swój dom w Driebruggen, obecnie mieszka w Gouda. Chce tam dalej mieszkać, żyć, pracować i pokazać swojemu dziecku piękno Królestwa Niderlandów, powiedziała szlochając przed sądem.

 

Obrona Polki

Prokuratura nie widzi z tym najmniejszych problemów. Najpierw jednak chce, by kobieta odsiedziała 10 miesięcy za handel narkotykami. Dowody świadczą przeciw niej.

Obrona domaga się uniewinnienia. Linia obrony jest wyjątkowo mocna. Z jednej strony adwokat wskazuje, iż nikogo nie powinno dziwić, że w domu kobiety można znaleźć jej odciski palców, tym bardziej, jeśli wcześniej używała pudełek w innych celach. Po drugie, co ważniejsze, sam nalot zdaniem obrońcy był nielegalny. To zaś bezpośrednio podważa materiał dowodowy, który ze względów formalnych nie powinien być brany pod uwagę przez sąd.

Wyrok w sprawie Polki zapadnie 22 września.