21-lat więzienia za nagranie filmu?

Mieli wracać do Polski, rozbili się na drzewie

Kilka dni temu pisaliśmy, o tym jakich kar domaga się prokuratura dla zamieszanych w zabójstwo Petera R. de Vriesa. Oprócz kar dożywotniego pozbawienia wolności oskarżyciel chce skazania na 21 lat więzienia dwóch mężczyzn za stworzenie nagrania z postrzelonym dziennikarzem i umieszczenie go w sieci. Czy można tracić na ponad dwie dekady do wiezienia za film?

 Przestępstwo

Jak wskazuje adwokat reprezentujący 27-letniego M. i 29-letniego O. prokurator domaga się ponad dwóch dekad w celi za coś, co nie jest przestępstwem. Jak bowiem wskazuje obrońca, jego klienci nie nacisnęli na spust. Nie znęcali się nad ofiarą. Jedyne co zrobili to podeszli do mężczyzny i nagrali, jak wyglądał po postrzale, a następnie umieścili to nagranie w mediach społecznościowych.

 

Film = terroryzm

Dla prokuratury taki wymiar kary jest jednak jak najbardziej uzasadniony. Oskarżyciel widzi w działaniu tej dwójki cel. Ludzie ci chcieli, publikując te obrazy, zastraszyć społeczeństwo, pokazać, iż każdego „niewygodnego” można usunąć. W efekcie działanie to spełnia przesłanki aktu terrorystycznego, który w swojej definicji nie ma tylko doprowadzenie do jak największej liczby ofiar, ale również zasianie niepokoju i obaw w społeczeństwie.

Każdy by to zrobił

Obrona wskazuje jednak, iż jej klienci, jak sami zeznali, nie mieli nic wspólnego z morderstwem. Po prostu znaleźli się na miejscu. Chwilę po ataku nagrali ofiarę i postanowili udostępnić to w sieci. Ludziom tym zależało na poinformowaniu społeczeństwa, na przekazaniu gorącego newsa, nawet na sławie. Ok, wszystko to nie jest etyczne, owszem publikacja czyjegoś wizerunku bez zgody jest zabroniona, niemniej jednak nie ma tu mowy o wyroku 21-lat więzienia.

 

Powiązania

Sprawa ta jest więc dość kontrowersyjna. Wyrok skazujący mógłby wskazywać, iż nagranie wypadków, czy aktów przemocy może być potraktowane jako współudział w przestępstwie. Jest jednak coś, co pozwala prokuratorowi stawiać te oskarżenia. Jego zdaniem ma on dowody na to, że M. i O. współpracowali z zamachowcami. Dwójka ta miała nie tylko znać zamachowców, ale przed atakiem śledzić dziennikarza, by poznać drogi, którymi się porusza, a tego feralnego dnia dać cynk zabójcom, iż ich cel opuścił budynek. Jeśli te zarzuty okażą się prawdą, to wtedy kwestia nagranego materiału może mieć znaczenie. Inaczej, zdaniem prawników, utrzymanie oskarżenia w tej formie może być wyjątkowo ciężkie. Sama bowiem znajomość z zamachowcami nie oznacza, iż ktoś brał udział w zabójstwie.

 

Źródło:  Nu.nl