20 lat i dożywotni TBS dla zabójcy właściciela garażu
Holenderski sąd skazał Janie H. na dwadzieścia lat więzienia i przymusowe osadzenie w TBS. Jest to kara za napad na właściciela garażu Ger van Zunderta. Ofiara została pobita, związana, a następnie podpalona.
Do zdarzenia doszło 8 kwietnia 2019 roku. Wtedy to jak ustalił sąd, oskarżony przybył z dwoma innymi ludźmi do garażu – warsztatu w Bredzie. Tam miał napaść swoją ofiarę i po krótkiej bójce związać ją. Następnie, tak skrępowanego mężczyznę, oblano łatwopalną substancją. Co ciekawe mężczyzna zrobił to dopiero po tym jak dwaj wspólnicy opuścili kompleks, a on został sam z ofiarą. Jak wskazuje sąd, człowiek ten nie śpieszył się podczas tej czynności. Pił przy tym piwo, w pewnym oddaleniu od związanego palił papierosa. Wszystko to wyglądało tak, jakby napastnik chciał nacieszyć się przerażeniem ofiary. Gdy skończył, odszedł podpalając nieszczęśnika.
Podpalenie właściciela garażu
W niecnym planie H. pojawiła się jednak pewna luka. Okazało się, iż ogień, jakim zajął się właściciel garażu, przetopił opaski zaciskowe, które przytwierdzały ofiarę do krzesła. Dzięki temu ofierze udało się uciec. Gdy sąsiedzi zobaczyli płonącego człowieka, natychmiast przystąpili do pomocy i wstawili go pod prysznic, by zimną wodą przynajmniej trochę ulżyć mu w cierpieniu. Pomimo, iż ranny był w ciężkim stanie, zachował przytomność. Udało mu się opowiedzieć co zaszło policji i kto był jego katem. Niestety kilka godzin później Holender zmarł z racji odniesionych obrażeń.
Proces
H. od samego początku zaprzecza, iż jest winny podpaleniu i wskazuje, że to wszystko jest jakimś tragicznym nieporozumieniem. Niemniej jednak, jak zauważyła prokuratura i sam sąd, człowiek ten miał poważny konflikt biznesowy z ofiarą i posiada pewną chorą obsesję na punkcie rodziny właściciela garażu. To zresztą było widać podczas samego procesu. H. pałał gniewem co do ofiary i jego krewnych. W efekcie sąd zdecydował się nie tylko na 20 lat pozbawienia wolności za brutalne zabójstwo, ale i na obowiązkowy TBS. Wszystko dlatego, iż wymiar sprawiedliwości obawiał się, że morderca po wyjściu na wolność nadal będzie się mścić na krewnych ofiary.
Dwójka napastników
Co zaś z dwójką pozostałych napastników? Tożsamość jednego z nich udało się zidentyfikować, Niestety prokuratura nie dysponowała odpowiednimi dowodami, by postawić go w stan oskarżenia. W przypadku drugiego do tej pory nie wiadomo nawet kim był. Zresztą jak wskazuje sąd, ludzie ci znikli, zanim H. polał benzyną swoją ofiarę. Nie mogli więc wiedzieć co planuje i nie można ich sądzić za udział w morderstwie.
Jeśli wyrok się uprawomocni, będzie to jeden z najcięższych wyroków wydanych w Niderlandach od kilku lat.