11-latka sama w Utrechcie
Czytając o tych wydarzeniach, niektórym mogą się one skojarzyć się z komedią Kevin sam w Nowym Jorku. Niestety jednak rzeczywistość ta nie jest tak zabawna i może ukrywać się za nią poważna tragedia związana nawet z handlem dziećmi.
W sobotę pracownicy dworca centralnego w Utrechcie zobaczyli na monitoringu młodą dziewczynę z walizką na kółkach. Nastolatka wydawała się wyraźnie zagubiona, dlatego też wysłano do niej pracowników obsługi stacji. Ci jednak nie umieli nawiązać z nią żadnego kontaktu. Dziewczynka nie mówiła po niderlandzku ani po angielsku. W zaistniałej sytuacji zdecydowano się ściągnąć policję. Podczas oczekiwania na patrol młodej podróżnej zaoferowano coś do jedzenia i picia, by przynajmniej trochę ją uspokoić.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przechodzień ratuje sytuację
Przybyłym na miejsce funkcjonariuszom nie udało się jednak porozumieć z dzieckiem. Na szczęście w sukurs oficerom przyszedł przechodzień. Świadek, widząc nieudane próby porozumienia się z nastolatką, postanowił interweniować. Okazało się bowiem, iż znał on dialekt dziewczynki i pomógł w tłumaczeniu. Dzięki temu nastolatka pojechała z oficerami na komendę. Tam po współpracy z policyjnym tłumaczem okazało się, iż funkcjonariusze mają przed sobą 11-latkę z Syrii, która przybyła do Utrechtu bez rodziców i jakichkolwiek dokumentów.
Pomoc
Gdy stróże prawa wiedzieli już z kim mają do czynienia, małą podróżną przekazano pod opiekę odpowiednich agencji, które mają pomóc jej zdecydować co dalej. Wiele wskazuje bowiem na to, iż dziecko się nie zgubiło. Z pierwszych rozmów wynika, iż jest samo w obcym kraju. Brak dokumentów potwierdzałby zaś tezę, że to uchodźczyni z kraju ogarniętego wojną domową, która przybyła do Europy w poszukiwaniu lepszego życia.
Pytaniem pozostaje, jak tu się dostała? Czy nie padła ofiarą handlu ludźmi, czy jej rodzice nie zginęli podczas przeprawy przez Morze Śródziemne? Odpowiedzi na te i dziesiątki innych pytań postarają się zapewne w najbliższym czasie zdobyć psychologowie, którzy jeśli w opowieściach dziecka znajdą jakieś ślady przestępstwa przekażą sprawę śledczym. Na razie najważniejsze jest, by 11-latka odnalazła się w nowej rzeczywistości. Co zaś kwestii ewentualnego azylu, ten raczej jest pewny. Dziecko uciekło bowiem z rejonu konfliktu. Służby liczą jednak po ciuchu, iż ten nie będzie potrzebny, a w Holandii, Anglii lub Niemczech znajdują się jacyś krewni dziewczyny, do których chciała się udać.
Aktualizacja
Nowe informacje wskazują, iż 11-latka miała przy sobie jeszcze akt urodzenia. Policja nie zdradza jednak danych w nim zawartych. Nieoficjalnie wiadomo, iż jest Kurdyjka.