100 milionów euro na zakup amunicji dla Ukrainy
Kilka dni temu pisaliśmy, iż Holandia pod rządami PVV może zmniejszyć pomoc dla Ukrainy. Wilders nie jest zbyt skory, by wydawać miliony na wsparcie broniącego się państwa. Jego gabinet jednak jeszcze nie powstał. Odchodzący rząd Marka Rutte przeznaczył zaś na początku tego tygodnia 100 milionów euro na zakup amunicji dla obrońców.
Czesi
Władze w Hadze zdecydowały się przeznaczyć 100 milionów euro z budżetu państwa na wsparcie czeskiej inicjatywy mającej na celu dostarczenie broniącym się Ukraińcom amunicji. Jak wskazuje strona czeska, oprócz Królestwa Niderlandów jeszcze 15 innych krajów rozważa takie finansowe wsparcie Kijowa. O które kraje chodzi? Tego nie wiadomo. Obecnie tylko Rutte zajął w tej sprawie, jasne, oficjalne stanowisko.
Bóg wojny
„Przede wszystkim ważne jest, aby spełnić nasze obietnice i zobaczyć, co jeszcze możemy zrobić” – napisał na X ustępujący premier, który być może już niedługo zostanie nowym szefem NATO. Rutte już dawno wskazał, iż jego kraj będzie stał murem za Ukrainą i udzieli jej wsparcia. Owe 100 milionów euro ma zaś posłużyć do „nakarmienia boga wojny”, czyli na zakup pocisków artyleryjskich, których wyraźnie zaczęło brakować obrońcom.
Niezachwiani
Rosja na Ukrainie stosuje bowiem taktykę znaną już z wojen, jakie prowadziła setki lat temu. Doktryna ta jest wyjątkowo ponura, ale skuteczna i zakłada, że „prędzej wam skończy się amunicja, niż nam ludzie”. Kreml więc nie liczy się ze stratami osobowymi, ma bowiem skąd brać poborowych. Zniszczony zaś ukraiński przemysł nie jest sam w stanie sprostać frontowym potrzebom. Dlatego też niezbędna jest pomoc z zachodu. „Wiemy, że Putin przygotowuje się do długiej wojny. Musimy nadal pokazywać, że jesteśmy niezachwiani i że czas nie działa na jego korzyść” – przekazał Rutte będąc we Francji.
Czechy
Czemu jednak pieniądze mają trafić do Pragi nie Kijowa? Czesi doskonale wiedzą, iż np. Polska i inne kraje postsowieckie wysłały praktycznie wszystko, co mogły na Ukrainę. Dlatego też, aby obrońcy dostali nową amunicję i sprzęt, trzeba rozpocząć zakupy. Te zakupy właśnie chcą wziąć na siebie Czesi, tak by odciążyć walczący rząd. Jednemu krajowi łatwiej bowiem zorganizować zamówienia i zakupy niezbędnych środków niż poszczególne kraje miałyby kupować po trochę. Ponadto Czechom, które nie są stroną konfliktu, producenci tacy jak Turcja lub Korea Południowa mogą sprzedać spokojnie broń, nie mieszając się w sam konflikt.
Źródło: Nu.nl