Zwrot podatku, którego nie było

Rząd przegrywa 6 do 0, ale się nie poddaje

Urzędnicy mogą domagać się zwrotu pieniędzy od podatników, jeśli te zostały przyznane w błędny sposób lub gdy beneficjenci otrzymali je na skutek niewłaściwego wypełnienia dokumentów czy oszustwa. Jedną z takich sytuacji była sprawa kobiety z Helmond. W jej przypadku był jednak mały problem. Urzędnicy nie przekazali jej wcześniej ani centa, a domagali się oddania środków przyznanych w ramach zwrotu podatku.

Gmina Helmond chce odebrać od młodej kobiety niesłusznie przyznany zwrot podatku. Sęk jednak w tym, iż dwudziestolatka z małym dzieckiem nigdy owego zwrotu nie otrzymała. Co więcej, kobieta po bankructwie  jej firmy jest w ciężkiej sytuacji. Został jej bowiem dług po firmie na poziomie ponad 170 tysięcy euro. Obecna sytuacja młodej matki jest więc nie do pozazdroszczenia. Nie ma ona pracy, utrzymuje się z zasiłku i innych świadczeń pomocy społecznej. Nie są to duże kwoty, tym bardziej iż z racji zadłużenia jej finanse są pod nadzorem administracyjnym, przez to kobieta musi rozliczać się z każdego euro.

 

Zwrot podatku

W pewnym momencie trudna sytuacja kobiety stała się jeszcze cięższa. W 2020 roku miała ona prawo do zwrotu podatku w wysokości 2049 euro. Belastingdienst nigdy jednak nie przekazał jej tych środków. Rozliczył je na koszt długów, jakie miała kobieta, więc pieniądze nie trafiły na jej konto.

 

Zwrot

Ów zwrot, którego praktycznie nie było, stał się początkiem problemów. Radni Helmond stwierdzili bowiem, iż kobieta otrzymała 2049 euro zwrotu podatku. Skoro zaś otrzymała ów zwrot, jej dochody zwiększyły się o tę kwotę, więc powinna ona oddać analogiczną kwotę zasiłku, plus odsetki.

Zrozpaczona kobieta, zatrudniła prawnika, by uratował ją z opresji. Sprawa trafiła do sądu. Wymiar sprawiedliwości pierwszej instancji podtrzymał powództwo gminy. Sąd uznał bowiem, iż zwrot podatku można uznać za przychód w rozumieniu prawa, niezależnie czy jest on „fizyczny”, czy kobieta otrzymuje pieniądze, czy nie. W takiej sytuacji więc młoda mama musi zwrócić całą tę kwotę wraz z odsetkami.

 

Druga instancja

Kobieta i jej pełnomocnik złożyli jednak apelację. Tę rozpatrywała izba w składzie trzech sędziów. Podczas procesu przedstawiciele gminy nadal utrzymywali linię, jaka pozwoliła im wygrać sprawę w pierwszym procesie. To jednak nie przekonało wymiaru sprawiedliwości. Sąd apelacyjny stwierdził, iż kobieta nie mogła faktycznie mieć dostępu do zwrotu podatku. Ponadto sąd wskazał, iż Belastingdienst, bez wiedzy i zgody kobiety, rozliczył zwrot podatku ze swojego długu podatkowego. W efekcie więc cała sprawa działa się „nad głową kobiety”, a gmina zamiast wspierać swoją mieszkankę w ciężkiej sytuacji, próbuje na niej żerować. Sąd więc oddalił powództwo samorządu.

 

 

Źródło:  AD.nl