Znów nie chcą Polaków za sąsiadów

Miał być nowy dom dla pracowników tymczasowych z Polski w Honselersdijk, a jest awantura. Mieszkańcy kontra właściciel budynku i przyglądający się temu urzędnicy.

Honselersdijk to miasto w holenderskiej prowincji South Holland. Już niedługo miało się tam sprowadzić kilkudziesięciu polskich pracowników tymczasowych. Czy jednak nasi rodacy znajdą tam zakwaterowanie? Trudno powiedzieć. Wszystko dlatego, iż im bliżej ich przyjazdu, tym większe zamieszanie wśród lokalnych mieszkańców i tym większy opór przed obcokrajowcami.

Miasto się przygląda

Aldermen Leen Snijders odpowiedzialny za budownictwo i kwestie mieszkaniowe w gminie i Ben van der Stee sprawujący nadzór nad lokalami socjalnymi wyrazili na spotkaniu z mieszkańcami miasta nadzieję, iż ci do przyszłego tygodnia znajdą nić porozumienia z właścicielem budynku przy Hertenlaan 2 w Honselersdijk i już niedługo zamieszka tam trzydziestu migrantów zarobkowych.

Nowy właściciel, nowe problemy

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Nowy gospodarz budynku przy Hertenlaan 2 rozpoczął w nim gruntowny remont. Wszystko po to, by kompleks mógł pomieścić 30 pracowników tymczasowych, najprawdopodobniej Polaków, którzy znajdą zatrudnienie w okolicznych przedsiębiorstwach. Pomysł ten, jak można było się spodziewać, nie spodobał się lokalnej społeczności.

 

Wszystko złe

Mieszkańcy okolicznych domów podnieśli wrzawę, wskazując praktycznie na wszystko co może wiązać się z przyjazdem obcokrajowców. Od obaw dotyczących bezpieczeństwa na drodze, poprzez pogorszenie warunków życia w rejonie, zmniejszenie prywatności, aż po słabą komunikację z nowym najemcą. Lokalna społeczność miała również pretensje do gminy, iż ta nie zareagowała i nie informowała o sytuacji mieszkańców w należytym stopniu. Oburzeni nowym sąsiedztwem ludzie zastanawiali się również, czy to wszystko jest, aby legalne oraz to, czy nowy właściciel nieruchomości ma pozwolenie na to, by w swoim domu poprzedzielać kilka pokoi na mniejsze.

 

Legalnie

Remont niestety, na złość mieszkańcom został zgłoszony władzom miasta. Właściciel działa więc legalnie, przebudowując swoją posiadłość. Podczas wydawania pozwolenia na takie, a nie inne przeznaczenie budynku gmina dokładnie przeanalizowała też sprawę zakwaterowania robotników. Urzędnicy sprawdzali między innymi liczbę emigrantów zarobkowych mieszkających już w tym obszarze oraz czy zgłaszano raporty o uciążliwościach i problemach związanych z obcokrajowcami. Wyniki tego administracyjnego dochodzenia były jednak na tyle zadowalające, by wydać pozytywną decyzję co do przebudowy i zakwaterowania.

 

Dobry zwyczaj

Teoretycznie wszystko jest więc zgodne z prawem. Cała afera zaś to, zdaniem radnych, nic innego jak brak dialogu między sąsiadami. Nowy właściciel budynku powinien bowiem od początku poinformować społeczność o swoim pomyśle, a nie stawiać ich przed faktem dokonanym. To zdaniem samorządowców „część dobrego sąsiedztwa”, by rozmawiać ze sobą. Tego jednak jak widać zabrakło.

Wszystko wygląda więc na to, że lokalna ludność przegrała tę batalię i migranci zarobkowi zamieszkają na Hertenlaan 2 w Honselersdijk. Czy jednak poirytowani przegraną sąsiedzi nie zmienią ich życia w koszmar? O tym przekonamy się dopiero, gdy na miejsce przybędą pierwsi gastarbeiterzy.