Zniszczyli BMW Polaków, bo nie chcieli by tam parkowali?

Zniszczyli BMW Polaków, bo nie chcieli by tam parkowali?

Niektóre społeczności można oceniać po ich zachowaniu. Są miejsca, gdzie można zostawić samochód otwarty na noc i nikt go nie ukradnie. Co najwyżej wpadnie do nas sąsiad, wskazując, że zapomnieliśmy zamknąć drzwi. Są jednak też i takie, w których ludzie specjalnie zniszczą czyjś pojazd, bo po prostu nie chcą, by stał on w okolicy. Taki los spotkał właściciela BMW na polskich tablicach rejestracyjnych w Amersfoort Noord.

Szare BMW 520i już kiedyś pojawiło się na łamach naszej strony. Pisaliśmy o nim z racji małej awantury, jaką wywołało. Auto bowiem przez długi czas stało w miejscu, w którym Holendrom wydawało się, iż stać nie może. Ludzie ci wielokrotnie wzywali policję, pisali do władz miasta, by pozbyć się samochodu na polskich tablicach rejestracyjnych. Nic to jednak nie dało. Dlaczego? Ponieważ auto stało w miejscu, w którym nie było zakazu parkowania, nie utrudniało ruchu i jak sprawdzili dziennikarze AD, miało też wykupione ubezpieczenie w jednym z polskich towarzystw. Mówiąc inaczej, ktoś po prostu zaparkował tam swój samochód, bo miał do tego całkowite prawo.

 

Podejrzenia

Holendrzy przez długi czas zastanawiali się, czy może nie jest to kradziony samochód, czy może był on wykorzystany w jakimś wypadku i porzucony? Ludzie po prostu nie chcieli, by tam stał. Wszystkie jednak pisma kończyły się tym samym. Nie było zgłoszenia o kradzieży, o wypadku. Auto jest tam więc w pełni legalnie. Nie było też wrakiem, ponieważ samochód był w bardzo dobrym stanie technicznym. Zewnętrznie wyglądał prawie jak nowy. Tzn. nosił standardowe ślady użytkowania dla swojego rocznika. Nie było korozji, rozbitych szyb, urwanych wycieraczek, lusterek, zniszczonych reflektorów czy przebitych opon. Nie było też żadnych wycieków płynów spod auta. Generalnie pojazd wyglądał tak, iż wystarczyłoby przekręcić kluczyk w stacyjce i silnik by odpalił.

 

Wolne miejsce

2 kwietnia samochód jednak zniknął. Dlaczego? Nie była to sprawka kierowcy, który postanowił odjechać. BMW odholowała policja. Oficerowie potwierdzili zajęcie pojazdu. Jak to było możliwe, skoro auto było w dobrym stanie i posiadało aktualną polisę?

Złośliwość Holendrów

„W zeszłym tygodniu zauważyliśmy znaczne uszkodzenia, dlatego można go sklasyfikować jako „pojazd widmo" – porzucony wrak”. – powiedział rzecznik policji. To zaś dało możliwość do odholowania samochodu, co też mundurowi zrobili. Skąd nagle te uszkodzenia? Samochód nie jest w stanie zmienić się we wrak w ciągu niespełna miesiąca. Wiele więc wskazuje na to, że to lokalna społeczność wzięła sprawy w swoje ręce. Jak wskazują dziennikarze AD. Ktoś powybijał szyby w polskim aucie. Dzięki między innymi tym zniszczeniom policja mogła działać.
Ktoś więc bezkarnie zniszczył własność najprawdopodobniej naszego rodaka, bo nie podobało mu się, iż zaparkował on swój samochód w tym miejscu.

 

Odbiór auta

Czy to koniec całej sytuacji? Nie. Samochód ten trafił na policyjny parking. Jeśli więc kierowca chciałby go odebrać, musiałby zapłacić opłatę za parkowanie. Musiałby też naprawić wybite szyby. Owszem mógłby zgłosić zniszczenie. Pytanie jednak kto uwierzyły naszemu rodakowi i czy policji chciałoby się szukać sprawcy, który swoim działaniem, rozwiązał za nich problem kłopotliwego BMW.

 

Źródło:  AD.nl