Zdziwiony złodziej i jeszcze bardziej zdziwiona policja

90-latek postawił się przestępcom, by bronić żony

Funkcjonariusze policji w Utrechcie pochwalili się bardzo nietypową interwencją. Mundurowi złapali na gorącym uczynku bardzo zdziwionego i przerażonego całą sytuacją złodzieja, by chwilę później samemu zdziwić się jeszcze bardziej.

Interwencja

W sobotni wieczór funkcjonariusze komendy w Utrechcie otrzymali informację o tym, że ktoś w kominiarce najprawdopodobniej napadł na jeden ze sklepów w mieście. Z relacji świadków jasno wynikało, iż lokal na Steenweg padł ofiarą napadu rabunkowego lub włamania. Podejrzewając, iż zamaskowany przestępca może być niebezpieczny, na miejsce natychmiast wysłano kilka jednostek policji. Obawiano się bowiem o zdrowie personelu sklepu. Chciano również za wszelką cenę zatrzymać rabusia na gorącym uczynku.

 

Z łupem w rękach

To się udało… prawie. Z racji informacji o napadzie w rejon sklepu skierowały się wszystkie najbliższe patrole. Gdy te obstawiły lokal i weszły do sklepu, spotkały mężczyznę w kominiarce. Rabuś był ewidentnie złapany na gorącym uczynku. W rękach miał bowiem rzeczy pochodzące ze sklepu, za które na pewno nie zapłacił. Przerażony złodziej zaczął się głupio tłumaczyć, że to nie jest tak jak policjanci myślą i że to wszystko to jedna wielka pomyłka. Oficerowie zapewne wiele razy słyszeli takie tłumaczenia i nie robiły one na nich większego wrażenia. Chwilę później z podobnymi rewelacjami wyskoczył jednak do nich sprzedawca i jeszcze paru innych niewidzianych wcześniej ludzi.

 

Tu się film kręci

Po kilku chwilach najbardziej zdziwionymi osobami w lokalu byli mundurowi. Stało się jasne, iż na terenie lokalu kręcony był klip reklamowy promujący sklep. Klip jak się okazało na tyle dobry, iż zwrócił uwagę świadków i spowodował, że na planie pojawili się nieplanowani bohaterowie. Wszystko okazało się więc jednym wielkim nieporozumieniem.

 

Awantura

Kręcenie reklam, nawet najgłupszych, nie jest zabronione (niestety). Jak jednak wskazuje, relacjonując całą sprawę w mediach, szef komendy miejskiej w Utrechcie, służby powinny dostać taką informację z wyprzedzeniem. Właściciel sklepu miał zaś wątpliwą przyjemność odbyć rozmowę z poirytowanymi policjantami, którzy zamiast do prawdziwych sytuacji musieli pojawić się na planie.

To nie pierwszy taki przypadek. Już kilkakrotnie policja jeździła do ludzi z bronią, którzy okazywali się raperami nagrywającymi teledyski. Tam jednak sytuacje często kończyły się jeszcze mniej przyjemnie niż ta opisana tutaj. Policja bowiem podchodziła do muzyków z wyciągniętą bronią, traktując ich jak poważne zagrożenie. Często również rekwirowano im atrapy (te bowiem są zabronione w Holandii).

 

 

Źródło:  Ad.nl