Zaostrzenie kar w Królestwie Niderlandów
Holandia ma jeden z najłagodniejszych kodeksów karnych w Europie. Wielu przestępców skazanych za najcięższe zbrodnie trafia do więzień na wręcz kuriozalne dla niektórych kary, w porównaniu z krajami takimi jak np. Polska. Kwestia ta od wielu lat rozgrzewa też niderlandzką opinię publiczką, która często nie godzi się z kilkuletnimi karami pozbawienia wolności za zabójstwa. Dlatego też rząd chciałby zaostrzyć przepisy. Nie wszyscy politycy popierają jednak ten pomysł.
Holenderskie więzienia świecą pustkami. Dzieje się tak nie tylko dlatego, iż w Niderlandach jest mała przestępczość, ale też z racji tego, iż tamtejsze sądy skazują ludzi relatywnie rzadko na długie kary więzienia. Próżno więc tam szukać dużej liczby „stałych bywalców”. Część rządowej koalicji chce to zmienić. Politycy chcą, zwiększyć maksymalny wymiar kary za zabójstwo z piętnastu do dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności. Pomysł ten nie podoba się jednak wszystkim.
VVD i CDA chcą, by maksymalny wymiar kary za zabójstwo wyniósł 25 lat pozbawienia wolności. Przeciw temu pomysłowi są między innymi D66 i ChristenUnie. Partie te popierają rozwiązanie forsowane przez GroenLinks, której to politycy postulują również za zaostrzeniem sankcji, ale tylko do 20 lat.
Luka karna
Decydenci zmieniając przepisy chcą pozbyć się luki karnej, która pojawiła się w holenderskim systemie. W Niderlandach rozróżnia się bowiem – zabójstwo i morderstwo. Ten drugi czyn dotyczy pozbawienia życia w sposób zaplanowany, przemyślany i wykonany z precyzją. Nie ma tu więc mowy o emocjach, czy nagłej sytuacji. Za morderstwo, po ostatnich nowelizacjach, sądy w Holandii mogą skazać przestępcę na 30 lat pozbawienia wolności (wcześniej kodeks karny przewidywał tylko 20 lat za kratami).
Taka zmiana przepisów wprowadziła dość dużą lukę. Okazuje się bowiem, iż zabójstwo i morderstwo, dwa przestępstwa, które skutkują tym samym, dzieli aż 15 lat w przypadku maksymalnego wymiaru kary. Zdaniem rządzących jest to więc zdecydowanie zbyt dużo.
Zabójstwo
Czym więc jest zabójstwo? To akt pozbawienia kogoś życia, który może mieć miejsce przypadkiem, może odbywać się w gniewie, może być skutkiem innych czynności. Do zabójstwa może więc dość, np. w afekcie, gdy sprawca nie panuje nad sobą lub podczas zwykłej bójki. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, iż pojęcie to jest wyjątkowo obszerne i jego granice są płynne. Możemy przykładowo mówić o zabójstwie z zamiarem ewentualnym, gdy popychamy kogoś na drogę, zdając sobie sprawę, iż może go śmiertelnie potrącić samochód.
Iskra prochu
Doskonale to zresztą widać po sprawie, która jest przyczynkiem do całej czwartkowej parlamentarnej debaty na ten temat. W 2018 roku sąd skazał młodego mężczyznę za zabicie swojej dziewczyny. Oskarżony wszedł do szkoły i zastrzelił byłą z bliskiej odległości. Przed tym czynem sprawca przez wiele miesięcy groził jej śmiercią i prześladował ją w każdy możliwy sposób. Sąd jednak uznał, iż mimo miesięcy gróźb, mimo tego, iż oskarżony zabrał celowo broń do szkoły i strzelił do błagającej o życie ofiary, jako zabójstwo nie morderstwo. Powodem miały być emocje targające mężczyzną z powodu rozstania z kobietą. Efekt 14 lat więzienia i TBS. Sprawa ta wywołała burzę w Holandii. Na szczęście jednak sąd apelacyjny uznał, iż było to morderstwo i oskarżony otrzymał wyrok o 6 lat wyższy. Wszystko to jednak wskazuje na płynność granicy między obydwoma czynami zabronionymi.
Głosowanie
Czwartkowa dyskusja parlamentarna, w której poruszono też sprawę zabójstwa nastolatki, pokazała, iż praktycznie wszystkie partie są za podniesieniem maksymalnej kary za zabójstwo. Pytaniem pozostaje jednak o ile? 10 maja pod głosowanie ma tracić wniosek o zaostrzenie jej aż do 25 lat. Trudno jednak powiedzieć, czy ma on szanse na powodzenie.
Źródło: Nu.nl