Zamieszki na holenderskiej plaży
W środę wieczorem na holenderskich plażach doszło do poważnych zamieszek, w których starło się, wedle szacunków policji, od 100 do 150 osób. W efekcie walk obrażeń doznały trzy z nich. Co spowodowało starcia? Czyżby ktoś komuś nasypał piasku na koc lub postawił parawan na plaży tak, że zasłonił innemu widok na morze?
Zandvoort
Odpowiedź na to pytanie pozostaje zagadką. Wiadomo jedynie, iż przyczyną nie były znane z naszych plaż parawany. Policja wskazuje, iż wszystko zaczęło się około godziny 20. Sytuacja nie miała miejsca bezpośrednio na piasku, a w dużych pawilonach plażowych, w których usadowiły się grupy młodych ludzi. To właśnie wewnątrz nich zaczęło dochodzić do kłótni i sprzeczek, które stały się zarzewiami konfliktów, najpierw słownych, a potem czystko fizycznych. Młodzi ludzie szarpali się między sobą. Część faktycznie walczyła, inni kibicowali. Inni starali się oddalić od całej sytuacji. Nie było jednolitego frontu.
Wspólny wróg
W tym właśnie momencie do plażowego pawilonu weszła policja. Stróże prawa poprosili o to, by goście opuścili lokal. Większość z nich posłuchała nakazu oficerów. Wyjątkiem był jeden z biesiadników, który się opierał, wskazując, iż nigdzie nie zamierza się ruszać. Kilka minut później jednak i on, 29-letni mieszkaniec Amsterdamu, opuścił swoje dotychczasowe miejsce pobytu. Zrobił to jednak we wnętrzu policyjnego radiowozu, chwilę po tym jak został zatrzymany.
Ranni
Owo zatrzymanie stało się punktem zwrotnym całej sytuacji. Pojawił się bowiem wspólny wróg, który przeszkadza w zabawie zwaśnionym grupom. Kto nim był? Oczywiście policja. W efekcie w stronę oficerów poleciały butelki. Policjanci, by uniknąć eskalacji, ustawili się w szpaler w pewnej odległości od zgromadzonych. Awanturującą się grupę skierowano zaś na stację kolejową. Podczas wspomnianego bombardowania tym, co plażowicze znaleźli pod ręką, ucierpiało kilka osób. Nie byli to jednak policjanci, a postronni ludzie lub nawet uczestniczy tego samego zgromadzenia, którzy oberwali zabłąkanym „pociskiem”. Większość z nich została skierowana na następny dzień do lekarza rodzinnego. Jedna osoba musiała zostać opatrzona na miejscu.
Bloemendaal
O godzinie 22 podobna sytuacja zaczęła mieć miejsce w Bloemendaal. 4 kilometry od Zandvoort. Zgromadziła się tam duża grupa ludzi. Początkowo wszystko było dobrze. Szybko jednak atmosfera zaczęła się zmieniać. Dlatego też, aby uniknąć dalszych problemów, służby po cichu zdecydowały się zamknąć plażę. Policja nie wpuszczała nowo przybyłych, a część oficerów zaczęła zachęcać do opuszczenia miejsca zgromadzenia. W ten sposób, po godzinie udało się uspokoić sytuację.
Noordwijk
Również nieco dalej na południe było gorąco. W Noordwijk zgromadziły się dziesiątki, jeśli nie setki osób. Piły one alkohol, używały gazu rozweselającego i nie przestrzegały obostrzeń koronowych. Około godziny 23 interweniowała tam policja, która zakończyła zgromadzenie. Podczas tych działań zatrzymano dwie osoby.