Zabójczy Mikołaj w Belgii rozdanie nie tylko prezenty

Mikołaj zrywa z tradycją

Dlaczego w Holandii tak nalegano by Sinterklaas pracował zdanie i by ukryć miejsce jego przyjazdu przed dziećmi? Wszystko po to, aby uniknąć tego, co stało się w Belgii. Tam wizyta świętego w ośrodku opieki społecznej doprowadziła do zakażenia koronawirusem 45 podopiecznych.  Okazało się, iż Mikołaj przyniósł coś więcej niż tylko rózgę dla złych i prezenty dla dobrych „dzieci”.

Jak donoszą belgijskie media Sinterklaas, który odwiedził ośrodek opieki w belgijskiej gminie Mol, był nosicielem koronawirusa. Święty miał zainfekować w ten sposób co najmniej 45 podopiecznych ośrodka. Władze placówki nie podają informacji o stanie zdrowia zakażonych. Nie wiadomo więc, jak przechodzą wirusa i czy wizyta życzliwego, starszego pana z brodą i biskupią tiarą będzie mieć tragicznie konsekwencje.

 

Rozrywka dla podopiecznych

Władze regionu nic niewiedzą o sprawie. Nie, wiedział o niej również sanepid. Gmina zarządzająca jednak ośrodkiem wskazuje, iż miało to pomóc w pokrzepieniu serc, wprowadzeniu chwili radości dla mieszkańców. Sinterklaas miał przebywać tylko w obszarach otwartych placówki, gdzie panowała duża przestrzeń. Pensjonariusze podczas spotkań z nim mieli zaś zachowywać odpowiedni dystans. Sam Mikołaj zaś również trzymał się jak najdalej od zebranych i nie wchodził z nimi w bezpośrednie interakcje, między innymi nie przekazywał osobiście żadnych prezentów.

Sinterklaas godny zaufania

W rolę Świętego z ośrodka w Mol wcielił się syn jednego z podopiecznych. Mężczyzna był dobrze znany personelowi i mieszkańcom. Stwierdzono więc, iż jest to człowiek zaufany i można powierzyć mu to stanowisko. Ubrano go więc w czerwony strój, założono sztuczną brodę i wysłano do osób schorowanych i starszych.  Impreza zakończyła się sukcesem.

 

Pozytywny Mikołaj

Dopiero po kilku dniach od wizyty Święty trafił na testy. Te dały wynik pozytywny. Okazało się, iż młody człowiek wcielający się w rolę Mikołaja jest zakażony COVID-19, ale przechodzi chorobę bezobjawowo. Wtedy to strach padł na zarząd ośrodka w Mol. Ich najgorszy koszmar zaczął się spełniać. Coraz więcej podopiecznych zaczęło narzekać na swoje zdrowie. Gdy przeprowadzono testy, okazało się, iż 45 z nich zaraziło się od Świętego.